niedziela, 2 lutego 2014

Jadwiga

Do Grzegorków mam jakiś sentyment. Właściwie nie wiem skąd i dlaczego...Podejrzewam tylko, że to za sprawą Grzegorków z Piotrowic - sąsiadów zza płotu moich dziadków. Pamiętam ich z czasów gdy jeździłem do Piotrowic na wakacje. Nic szczególnego nie utkwiło mi w głowie z tamtych lat co dotyczyłoby tych ludzi. Może poza jednym wydarzeniem, z którego dzisiaj się śmieje ale wówczas latem 1976 roku naprawdę nie było mi do śmiechu. Wylądowałem w jednym łóżku z całą ferajną dzieciaków /na które składało się moje młodsze rodzeństwo oraz kuzynostwo /. Łóżko owe należało właśnie do Grzegorków...i było chyba jedynym wolnym łóżkiem w całej okolicy, do którego mogli położyć nas rodzice. Trafiliśmy więc do tego grzegorkowego łoża tuż po północy, prosto z sali weselnej. Jako że wszyscy wchodziliśmy jeszcze pod stół bez schylania się, traktowano nas mało poważnie, wręcz jako piąte koło u wozu. Zresztą trudno się było dziwić dorosłym. Po północy część z nas spała gdzieś po kątach, inne dzieciaki wyły w niebogłosy a inne tylko udawały, że się dobrze bawią. Do tych właśnie ja należałem. Jako najstarszy z nich wiedziałem co się święci. Perspektywa spędzenia nocy w jednym łóżku, w dodatku grzegorkowym z całą rodzinną ferajną jeżyła mi włosy na głowie. Ech stare dzieje :)

Po latach znów spotkałem się z Grzegorkami. Tym razem odbyłem sentymentalną podróż po przeszłości, która zaprowadziła mnie do Mielcuch. Kiedy przeglądałem setki aktów z parafii Kraszewice, szybko się zorientowałem że ród Grzegorków stanowił jedną z najliczniejszych i najstarszych tutejszych rodzin. Czy tak jest dzisiaj? Trudno mi to jednoznacznie stwierdzić.

W 2009 roku poznałem w swoim życiu zawodowym kogoś noszącego nazwisko Grzegorek.  Szybko doszliśmy do wspólnego wniosku, że mój nowy znajomy pochodzi z "tych" Grzegorków. :) Dzisiaj już nie utrzymujemy kontaktów.
Jadwiga Hudzik /1882-1951/ z wnuczką.


































Przypomnę kilka faktów z przeszłości, które połączyły rodzinę Klemensa Hudzika z rodziną Grzegorków z Mielcuch. Klemens Hudzik ok 1904 roku bawił na  weselu we wsi Wojków. Tam poznał swoją przyszłą żonę 22 letnią Jadwigę z Grzegorków. Można powiedzieć ze młodzi spotkali się w połowie drogi. Wojków to wieś leżąca mniej więcej w połowie drogi między Mielcuchami a Gęsówką skąd przyjechał Klemens. Szybko przypadli sobie do gustu i wkrótce w 1905 roku w Mielcuchach odbył się ślub, który połączył te dwie rodziny. Pisałem o tym w tym miejscu.


Jeszcze do niedawna nie wiedziałem dokładnie kiedy przyszła na świat Jadwiga. Nie byłem też pewien jej rodziców. Poza tym wątpliwości budził jej wiek w chwili śmierci. Dzisiaj już z całą pewnością mogę rozwiać te wszystkie wątpliwości.




05 września 1882 roku o godzinie pierwszej po południu do drzwi  kraszewickiego  urzędu stanu cywilnego zapukał 26 letni Ignacy Grzegorek, rolnik z pustkowia Mielcuchy. Towarzyszyli mu dwaj pustkowianie, obaj czterdziestoletni i obaj noszący to samo imię: Walenty Łuszczek oraz Walenty Pacyna.  Była z nimi jeszcze jedna maleńka istota urodzona trzy dni wcześniej - Jadwiga. Szczęśliwy Ignacy oświadczył uroczyście w obecności świadków, że Jadwiga jest jego córką i przyszła na świat w dniu 2 września 1882 roku. Dodał, że dziecko przyszło na świat w jego domu rodzinnym a jej matką jest 24 letnia Marianna z domu Raszewska.  Rodzicami chrzestnymi Jadwigi zostali Walenty Łuszczek oraz Scholastyka Maślak.

Fragment aktu urodzenia Jadwigi Hudzik




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz