O Feliksie Zakręcie oraz jego bracie Andrzeju już kiedyś pisałem - o właśnie TU. Wówczas to skupiłem się głównie na okolicznościach ich przyjścia na świat. Mogłem sobie na to pozwolić ponieważ otrzymałem kserokopie oryginalnych aktów urodzenia obu braci, które przysłano mi z Archiwum Państwowego w Kaliszu. Lubię wracać do tej części rodziny Zakrętów, ponieważ wiążą się z nią ciekawe z punktu widzenia genealoga historie. Przypomnę tylko, że wciąż otwartą kwestią pozostaje prawdziwa data i miejsce urodzenia matki obu braci - Stanisławy Zakręt. Co prawda w akcie zgonu mojej Prababki podano, że urodziła się w 13.11.1894 roku w Mielcuchach ale nie udało mi się w żaden sposób tego potwierdzić. W Księdze Urodzonych parafii Kraszewice, do której należała wieś Mielcuchy, pod wskazaną datą ani w całym 1894 roku oraz w latach wcześniejszych, a także późniejszych, nie odnotowano jej narodzin. Można za to bez problemu znaleźć tam wszystkie pozostałe dzieci Szczepana Zakręta i Zofii Jabłońskiej. Dlaczego? Brałem pod uwagę różne scenariusze ale ostatecznie nie przychylam się do żadnego z nich. Wszystkie znajdziesz Drogi Czytelniku na kartach tego bloga. Inna tajemnicza sprawa dotyczy ojca lub ojców obu braci. Faktem jest, ze obaj byli dziećmi nieślubnymi. Pierwszego z nich - Feliksa, Stanisława wydała na świat w 1913 r. mając zaledwie ukończone 18 lat. Andrzej urodził się dwa lata później jesienią 1915 r. Przeglądając teczkę dowodową /o teczkach dowodowych pisałem TUTAJ/ Andrzeja Zakręta natknąłem się na ciekawy dokument: Deklarację Członkowską złożoną przez niego na okoliczność przystąpienia do ZBOWiD. Figuruje w niej imię ojca: "Szczepan". Nie wiem dlaczego ale od razu przyszedł mi na myśl dziadek Andrzeja. Sądzę, że Szczepan Zakręt mógł faktycznie zastępować chłopcom ojca. Skoro mogło tak być to rodzi się pytanie dlaczego Feliks nie postępował w ten sam sposób? Jego teczkę dowodową również przeglądałem i natrafiłem na ankietę, w której jako swojego ojca Feliks wskazuje Marcina. Zapewne chodzi o męża Stanisławy, który jak wiemy na pewno nim nie był. Dość zagadek, czas na konkrety. Oto krótka historia z życia Andrzeja Zakręta. Historia przez wielkie "H" którą tworzył Andrzej i miliony innych Polaków wraz z wybuchem II Wojny Światowej. Historia wiarygodna bo spisana osobiście przez Andrzeja Zakręta.
Andrzej Zakręt ukończył w Piotrowicach 4 klasy Szkoły Powszechnej. W 1929 roku w wieku 14 lat rozpoczął pracę w majątku Trzebiny w charakterze robotnika rolnego. 24 marca 1938 roku został wcielony do odbycia zasadniczej służby wojskowej, którą pełnił jako szeregowy w 3 kompanii karabinów maszynowych 55 Pułku Piechoty w przygranicznym Rawiczu. Podstawowe szkolenie wojskowe ukończył w maju 1938 roku uroczystą przysięgą wojskową. W listopadzie 1938 roku rozpoczął 6 miesięczny kurs na celowniczego ciężkiego karabinu maszynowego CKM. W kwietniu 1939 roku został wyznaczony na stanowisko celowniczego w kompanii karabinów maszynowych. W przededniu II Wojny Światowej otrzymał przydział do plutonu taczanek - pojazdów jednoosiowych, na których zamontowany był karabin maszynowy. Pojazd ten ciągnięty był przez konie. W nocy z 30 sierpnia na 1 września 1939 roku Andrzej Zakręt zajmował jedno ze stanowisk osłonowych bezpośrednio na granicy Państwa w okolicach Rawicza. Wczesnym rankiem 1 września 1939 roku rozgorzała bitwa graniczna. Napierający z całą mocą swych oddziałów Niemcy zaczęli skutecznie wypierać polskie odziały spod granicy. Niemcy ostrzeliwali polskie pozycje oraz przygraniczne miejscowości pociskami artyleryjskimi. Toczono potyczki na całej linii pasa granicznego. Zadaniem plutonu taczanek było zabezpieczać działania Batalionu Obrony Narodowej. Kilkukrotna przewaga siłowa Niemców spowodowała, że pluton w którym służył Andrzej Zakręt po kilku dniach zaczął wycofywać się wraz z całym 55 Pułkiem Piechoty na północny wschód po trasie Śrem, Kutno, Sochaczew. Andrzej Zakręt wspominał, że pod Sochaczewem jego oddział został okrążony. Polskim żołnierzom udało się szczęśliwie przerwać okrążenie, jednak manewr ten okupiono wysokimi stratami w ludziach i sprzęcie.
Zajrzyjmy do Wikipedii....
"....13 września w godzinach rannych dowódca pułku płk Wiecierzyński otrzymał rozkaz ze
sztabu dywizji do opuszczenia dotychczasowych stanowisk w okolicy Sochaczewa i wycofania
pułku za Bzurę. Wycofywano się przez spalony Piątek w kierunku na Erminów-Bronisławy-Szwarocin. Dowódca pułku, wraz z kompanią techniczną i plutonem artylerii
piechoty, zatrzymał się na postój w dworze Szwarocin. Wówczas to nastąpił atak niemieckich
czołgów, na stanowiska
obronne 55 Pułku Piechoty w Szwarocinie Starym. Niemieckie natarcie zostało
wstrzymane ogniem dział przeciwpancernych. Zniszczono kilka czołgów,
zmuszając resztę do odwrotu na zachód. Czołgi zaatakowały również I
batalion, zadając mu duże straty. Ze zdziesiątkowanych kompanii płk
Wiecierzyński utworzył odwód i wycofał go do zachodniej części
Szwarocina Starego. Wkrótce pułk utracił łączność
ze sztabem dywizji. Wysyłani łącznicy wpadali w ręce wroga lub nie mogli
przedostać się przez pierścień nieprzyjaciela.Pomimo tego, że pułk znajdował się w okrążeniu,
płk Wiecierzyński podjął decyzję o próbie sforsowania Bzury i przebicia
się do Puszczy Kampinoskiej...."
Fragment życiorysu Andrzeja Zakręta spisanego w 1973 roku. |
Zaświadczenie stwierdzające, że Andrzej Zakręt był jeńcem wojennym w stalagu IVB |
Zaświadczenie stwierdzające prawo do ulg osadniczych. Zielona Góra 1966 r. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz