czwartek, 25 lipca 2013

Tajemnica poliszynela

Ludzie są tylko ludźmi. Nie ważne czy noszą mundurek harcerski, mundur oficera, garnitur od Armaniego czy sutannę. Wszyscy popełniamy błędy bo taka jest natura człowieka. Gorzej jeśli skutki pomyłki mają swoje poważne konsekwencje w odległej przyszłości i dotykają boleśnie innych. Opowiem dziś o pewnej urzędniczej pomyłce z 1839 roku, z której główni bohaterowie w ogóle nie zdawali sobie  sprawy....bo nie umieli czytać.

Kilka słów wprowadzenia. Przypomnę że najstarszym ustalonym przeze mnie przodkiem z linii mojej prababki Stanisławy Zakręt był Wojciech. Urodził się w parafii Grabów nad Prosną ok 1770 roku. Z nieznanym mi przyczyn przywędrował w okolice Czajkowa i tu wżenił się w rodzinę Lemierzów zamieszkujących nazywane wówczas od ich nazwiska Pustkowie Lemierz. Wojciech Zakręt po 1800 r. poślubił Magdalenę z Lemierzów i miał z nią 6 dzieci. Po przedwczesnej jak na dzisiejsze wyobrażenie śmierci Magdaleny w 1819 roku /miała niespełna 40 lat/ Wojciech bardzo szybko poślubił pannę z sąsiedztwa Mariannę z Gołdynów. Związek został wzorowo skonsumowany czego owocami było 7 kolejnych dzieci. Wróćmy jednak do związku Wojciecha z Magdaleną. Celowo podkreśliłem "i miał z nią 6 dzieci" ponieważ nie jest to do końca pewne. 

Zmierzam do sedna. 

Trafiłem jakiś czas temu na akt zawarcia związku małżeńskiego pomiędzy Wincentym  Zakręt a Krystyną Zakręt. Ślub miał miejsce w parafii Kraszewice w Pustkowiu Lemierz 10 listopada 1839 roku. Ksiądz proboszcz Ludwik Krajewski, pełniący zarazem obowiązki urzędnika stanu cywilnego w Kraszewicach, nie zawahał się ani na chwilę umieścić w akcie informację, wskazujące na to, że Pan Młody i Pani Młoda ....mają tych samych rodziców. Nie trudno zgadnąć, że jako rodziców wymienił Wojciecha i Magdalenę. Czy to oznacza ni mniej ni więcej, że mamy tu do czynienia z jawnym kazirodztwem? Z pewnością nie. Jak więc wyjaśnić tą zagadkę? Przyjrzałem się jeszcze raz, bardzo dokładnie dokumentom, które potwierdzały rzeczywiste fakty narodzin wszystkich Wojciechowych dzieci z obu małżeństw; pisałem o nich tutaj. Ponadto zaczerpnąłem porady od mądrzejszych od siebie i teraz wydaje mi się, że istnieją dwie możliwości.

Pierwsza możliwość:

Pomyłka księdza. Ksiądz miał zły dzień i pisał głupoty pod dyktando stawających /ówczesnych świadków/ w żaden sposób ich nie weryfikując. Za tą teorią może przemawiać również niechlujnie zapisany akt. Jest w nim sporo przekreśleń co widać na zdjęciu poniżej. Pozostaje jednak pytanie czy ksiądz mógł aż tak się pomylić? Czyżby nie miał w zwyczaju przeczytać Młodym i świadkom tego co zapisał. Jeśli tak to nie świadczyłoby to dobrze o panujących w parafii zwyczajach.  Skoro ksiądz nie przeczytał to obecni już nigdy nie dowiedzieli się co w akcie zostało napisane bo zwyczajnie nie umieli czytać.

Druga możliwość:

Ksiądz się nie pomylił tylko niezbyt precyzyjnie określił statut Pana Młodego. Nie ulega mojej wątpliwości, że Krystyna była córką Wojciecha i Magdaleny. Dysponuję aktem urodzenia Krystyny, który wyraźnie to potwierdza. Urodziła się z Wojciecha i Magdaleny w Pustkowiu Lemierz 11 lutego 1812 roku w domu pod numerem 137. 

Akt urodzenia Krystyny Zakręt 1812
Kim więc był Wincenty? Jeśli wierzyć księdzu Krajewskiemu to w dniu ślubu z Krystyną Wincenty miał 26 lat. Urodził się  więc w 1811 roku. Jednak nie odnalazłem jego aktu urodzenia pomimo, że księgi parafialne z Kraszewic są dostępne z 1811 roku. Z tych rozważań wynika, ze Wincenty nie mógł być ani nieślubnym dzieckiem Magdaleny Lemierz, ani też synem Wojciecha z innego związku. Gdyby jedna z tych ewentualności była prawdziwa to ślub również nie mógłby się odbyć. Powtórzę pytanie: kim więc był Wincenty? Według mnie w żaden sposób nie był spokrewniony z Zakrętami. Wychodzi więc na to, że ksiądz udzielając ślubu nie przyłożył się do tego jak należy.  Nie mam na to żadnych dowodów ale to jedyna sensowna możliwość. 

Fragment aktu małżeństwa Wincentego i Krystyny Zakręt 1839 r.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz