czwartek, 23 maja 2013

Historia wiatraka w Piotrowicach - odsłona II. Plany na przyszłość

Natrafiłem dzisiaj na fajną mapę. Zanim jednak o tym napiszę, pozwolę sobie na osobistą dygresję.  

Mapy to jest to co powoduje, że czytając je zapominam o bożym świecie.  Tak już mam i szczerze mówiąc nie pamiętam już kiedy to się zaczęło. Brak umiejętności czytania też nie przeszkadzał mi w przeglądaniu jakiegoś starego atlasu, który mogłem znaleźć w rodzinnym domu w Babimoście. Dzięki mapom poznawałem Świat. Dowiadywałem się z nich o potężnych rzekach, egzotycznych miastach, pustyniach i górach. Bawiło mnie to przez niemal wszystkie lata dzieciństwa i pozostało do dzisiaj.

Wiatrak Piotrowicki to jeden z przyjemniejszych dla mnie wątków. Nie daje mi spokoju, bo w jakimś sensie jest związany z rodziną Hudzików. Pisałem o tym w tym miejscu. Próbowałem ustalić, kto przed wojną był właścicielem wiatraka. Pytałem tu i tam ale z mizernym wynikiem. Pozostaje mi pogrzebać trochę w XIX wiecznych aktach stanu cywilnego parafii Gołanice. Przy odrobinie szczęścia może uda mi się natrafić na nazwisko młynarza z Petersdorf. A teraz parę słów o mapie, którą znalazłem w sieci. Pochodzi z 1802 roku a jej autorem jest znany już mi David Gilly. Przedstawia okolice Piotrowic zapewne jeszcze z końca XVIII w. Stanowi ona doskonały dowód na to, że już wtedy Piotrowice miały swój wiatrak. Nie sposób dzisiaj dociec czy to była ta sama budowla, którą zastał na swoim polu mój dziadek Ludwik, w pierwszych latach po II wojnie światowej. Jeśli tak to zanim się zawalił mogło mu stuknąć 150 lat! Oto fragment mapy:

Fragment mapy okolic Piotrowic 1802 rok.

Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, która jasno wynika z tej mapki. Otóż nie dostrzegam na niej jakiejkolwiek drogi ze Święciechowy do Piotrowic. Zabawne ale ciekawe:) Ponadto zwracają uwagę liczne wiatraki przy drodze ze Święciechowy do Gołanic.

Tyle na ten temat. Skoro już dopadłem do klawiatury to wypada mi wspomnieć czym obecnie się zajmuję. Otóż ponownie wystąpiłem do USC w Łodzi o wydanie aktu zgony Franciszki Kucharczyk mojej praprababci. Dowiem się z niego kiedy dokładnie odeszła. Oprócz tego analizuję dzieje rodziny Gałdynów, nierozerwalnie związanych najpierw z Zakrętami a później siłą rzeczy z Hudzikami. Ujmę to poetycko: w moich żyłach płynie krew nie tylko Chudzików i Zakrętów ale i Gałdynów. Uprzedzę odpowiedź na ewentualne pytania: przez lata nazwisko Gałdyn przekształciło się w Gołdyn. Na tą chwilę najwcześniej urodzonym moim przodkiem w prostej linii jest Walenty Gałdyn, dziadek Marianny Zakręt. Urodził się w 1739 roku.  To mój 6 x pradziadek

O tym napiszę następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz