Bywało, że Chudzikowie siedzieli w więzieniu. I to w nie byle jakim, bo w sieradzkim. Rzecz działa się ponurego, 13 dnia listopadowego poranka 1861 roku. Na korytarzu zakładu karnego w Sieradzu słychać było ciężkie kroki strażnika. Jak każdego dnia tak i teraz lustrował cele przed zbliżającą się godziną pobudki. Był zmęczony całodobową służbą. Krocząc wolno po ceglanej posadzce myślał już tylko o rychłej zmianie. A kiedy już się dokona, z radością wróci do domu, do żony i dzieciaków. W więzieniu panowała przejmująca cisza. Nic dziwnego, dochodziła 4 rano. Strażnik podszedł do kolejnych już drewniano metalowych drzwi, stanowiących granicę między korytarzem więzienia a celą. Z rozmachem uchylał pokrywę wizjera i wytrzeszczał prawe oko aby dojrzeć wnętrze celi. Powtarzał tą czynność raz za razem, aż wreszcie doszedł do ostatniej celi znajdującej się na szarym końcu nie mniej szarego korytarza. Zajrzał przez wizjer do środka. Już miał odstąpić, gdy coś kazało mu wytężyć wzrok do granic możliwości. "Coś jest nie tak" - pomyślał. Ponownie wytężył wzrok. Nie mylił się. Coś było nie tak. Leżąca na podłodze celi miska nie była sprawą normalną. "Coś jest nie tak" - powtórzył w myślach. Odruchowo chwycił za pęk ciężkich kluczy zwisających u skórzanego pasa. W mig pojawiła się kolejna myśl: "Jeśli coś faktycznie będzie nie tak, to szybko nie wrócę do domu. Może zostawić ten problem zmiennikowi ?" To nie był dobry pomysł! Strażnik przełknął ślinę i szybko odszukał właściwy klucz na metalowej obręczy. Po chwili rozległ się zgrzyt przekręcanego zamka. Rozsunęły się rygle drzwi do celi. Po chwili strażnik stanął w progu. To co zobaczył zmroziło mu krew w żyłach. W kącie celi na na blacie stołu leżała bezwiednie głowa więźnia. Należące do więźnia ręce zwisały bez życia wzdłuż jego ciała. Na posadzce oprócz miski leżały nóż i widelec. Panował przejmujący chłód. "To Chudzik" - wyszeptał strażnik. Po chwili zamknął celę i wrócił do swojej dyżurki zameldować dowódcy o śmierci więźnia.
13 listopada 1861 roku w sieradzkim więzieniu zmarł brat Feliksa Chudzika /1802-1865/ Paweł Chudzik ur. w1801 roku. Był synem mojego prapraprapradziadka Józefa Chudzika /1766-1836/ i jego żony Jadwigi z domu Krowczykowicz. Trudno powiedzieć z jakiego powodu znalazł się w sieradzkim więzieniu. Może nie płacił podatków, a może coś ukradł? W więzieniu tym, uznawanym za ciężkie osadzano więźniów skazanych na okres od 3 do 10 lat. Więźniowie otrzymywali jedną ciepłą, ale bezmięsną potrawę dziennie, a jeden raz w tygodniu /piątek/ stosowano post o chlebie i wodzie. Mięso w jadłospisie znajdowało się cztery razy w roku. Skazani spali na słomie i wykonywali prace odpowiednie do stanu ich zdrowia. Zatrudniani byli tylko wewnątrz więzienia w warsztatach tkackich. Produkowano w nich płótno, głównie na potrzeby innych więzień. Więźniowie w Sieradzu odbywali karę w taki sposób, że w nocy byli odosobnieni w ponurych, pojedynczych celach, gdzie światło docierało tylko przez małe okienko umieszczone pod sufitem, a w dzień pracowali wspólnie na terenie więzienia. Pracowali bez nakazu milczenia, co było nowoczesną jak na tamte lata innowacją. W czasie pracy byli przykuci kajdankami do maszyn lub taczek.
Akt zgonu Pawła Chudzika. Sieradz 1861 rok |
Co jeszcze wiem o swoim imienniku? Paweł Chudzik ożenił się z młodszą od siebie o 11 lat Magdaleną Pawlicką. Ślub odbył się w parafii Brodnia w dniu 14 lutego 1830 roku. Po ślubie młode małżeństwo osiadło w Dzierząźnie k. Sieradza. W 1831 roku przyszedł na świat pierwszy syn Pawła Łukasz. Chłopczyk zmarł jednak po 2 latach. W 1834 roku urodziło się drugie dziecko Chudzików, tym razem córka Franciszka. Wyszła za mąż o starszego od siebie o 16 lat Józefa Zarzyckiego. Franciszka zmarła w wieku 32 lat. Trzecim dzieckiem Pawła Chudzika był Roch urodzony w 1838 roku a czwartym córka Julianna urodzona w1842 roku.
Ćwiczenia gimnastyczne więźniów na dziecińcu więzienia w Sieradzu. Źródło www. sieradz-praga.pl |
Opracowałem na podstawie kwartalnika "Na sieradzkich szlakach" numer 3/35/94/IX.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz