W zrywie Powstania Wielkopolskiego 1918/1919
roku nie brał udziału nikt z Hudzików, ani z Zakrętów. Jedni i drudzy mieszkali wówczas w Mielcuchach w gminie Czajków leżącej na prawym brzegu Prosny. Tu od 11 listopada 1918 roku była już wolna Polska. Co się zaś tyczy rodziny Bednarczyków to w memencie wybuchu Powstania Wielkopolskiego mieszkała na terenie powiatu kościańskiego, głównie w Radomicku i okolicznych
wsiach oraz w Dłużynie. Mieszkańcy tych okolic Wielkopolski od pierwszych dni powstania aktywnie angażowali się w zbrojny czyn przeciwko niemieckiemu zaborcy. Do historii przeszła słynna „Bitwa pod
wiatrakami” w Zbarzewie, w której 9 stycznia 1919 roku zginęło kilku powstańców
z Włoszakowic. Wśród
powstańców z Sączkowa, wsi oddalonej od Dłużyny o kilka kilometrów na północ, był Jan Bednarczyk. Problem jednak w tym, że nie potrafię z całą pewnością stwierdzić, że był on
spokrewniony z Bednarczykami z Radomicka. Kwestia ta wymaga dalszych analiz.
W Powstaniu Wielkopolskim aktywnie brał udział Władysław Kędziora i jego brat Jan Kędziora z Dłużyny. Ich siostra Maria była żoną Czesława Bednarczyka. Władysław był też chrzestnym mojej Babci Anny Hudzik.
Z
chwilą wybuchu powstania Władysław Kędziora zajął się organizacją oddziału z mieszkańców
Dłużyny i sąsiednich: Charbielina oraz Szczepankowa. Jego luźny 16
osobowy oddział między 1 a 14 stycznia 1919 r. stoczył potyczki z
Niemcami pod Włoszakowicami, Zbarzewem /tam został ranny/, Krzyckiem i
Lipnem. 14 stycznia 1919 r. z oddziałem dołączył do Kompanii Przemęckiej
dowodzonej prze ppor. Stanisława Michalskiego, w której otrzymał
dowództwo plutonu. Brał czynny udział w wyprawie na Kaszczor i Mochy.
Kompania Przemęcka obsadzała odcinek ,,Boguszyn'' Grupy Leszno w
rejonie Kaszczoru. Tam pełnił służbę do 31 stycznia 1919 r. Po
przeformowaniu 1 lutego 1919 r. znalazł się w 2 kompanii pod dowództwem
Szymańskiego, Odcinka ,,Śmigiel'' Grupy Leszno . Później po jego
reorganizacji znalazł się w 6. Pułku Strzelców Wielkopolskich. Potem
od marca 1919 r. w 3. pułku ułanów wielkopolskich/ 17. pułku ułanów,
jako wachmistrz zdemobilizowany w grudniu 1920 roku. W innym dokumencie z
1973 r. podaje uczestnictwo w 6. Pułku Strzelców Wielkopolskich od
połowy maja 1919 r. na stanowisku kierownika kancelarii. W życiorysach
dla ZBoWiD skrzętnie ominął udział w wojnie bolszewickiej. W
dokumencie znajdującym się w WBH/CAW natomiast znajdujemy ankietę
akcesyjną do Związku Powstańców Wlkp. z października 1938 r. gdzie
pisze, że od stycznia 1920 r. brał udział w wojnie z bolszewikami w 6.
Pułku Strzelców Wielkopolskich. W składzie tej jednostki wojskowej wziął
udział w Wyprawie Kijowskiej w kwietniu 1920 roku, uczestniczył w
bitwach pod Berezyną i Berdyczowem, do końca wojny z bolszewikami
(prawdopodobnie chodzi o 18 października 1920 r., czyli wejście w życie
rozejmu). Pisze również o demobilizacji 16 grudnia 1920 r. z 17. pułku
ułanów w Gnieźnie. Ankietę potwierdzali z koła w Święciechowie
Franciszek Wawrzyniak i Jan Kalitka.
Wydarzenia, o których piszę poniżej rozgrywały się bezpośrednio przed
wybuchem Powstania oraz w chwili jego największego nasilenia. Oto fakty:
W chłodny poniedziałek 16 grudnia 1918 roku o godz. 07.40 do kościoła pw. Św. Jakuba Większego w Dłużynie zaczęli schodzić się pierwsi mieszkańcy wsi a wśród nich Anna Bednarczyk z dziećmi Marią, Martą i Franciszkiem. Słońce dopiero co wschodziło, więc w świątyni panował półmrok, przez który nieśmiało próbowały przebić się migocące światła świec. W kościele panował uroczysty nastrój. Gdzieniegdzie dało się słyszeć szepty modlących się w skupieniu ludzi. O godz. 08.00 rozmodloną ciszę przerwał dźwięk dzwonka oznaczający rozpoczęcie nabożeństwa. Ksiądz Felicjan Rybicki stanął przed ołtarzem w otoczeniu ministrantów. Tak rozpoczęła się msza święta w intencji Dłużynian poległych na frontach I wojny światowej. Należał do nich mąż Anny - Walenty Bednarczyk, który
poległ w bitwie pod Verdun w 1916 roku. Pięć dni później tj. w czwartkowy poranek 21 grudnia 1918 roku w salce parafialnej dłużyńskiej parafii zebrali się mężczyźni, którzy szczęśliwie powrócili z wojny. Walczyli na niej dla niemieckiego zaborcy, wbrew własnej woli i nie w swojej sprawie. Wśród nich zabrakło mojego pradziadka Czesława Bednarczyka, który w tym czasie z wielkim trudem i poświęceniem, schorowany wracał do domu z rosyjskiej niewoli. Kiedy mężczyźni uroczyście jedną kolumną wkraczali do kościoła, oczy zgromadzonych w kościele wiernych zwróciły się w ich stronę. W kościele obecna był żona Czesława Bednarczyka Maria z Kędziorów wraz z dziećmi. Modliła się w intencji szczęśliwego powrotu męża, od którego już od wielu miesięcy nie miała żadnych wiadomości.
Mój pradziadek Marcin Chudzik wybuch Powstania Wielkopolskiego z pewnością przyjął z zakłopotaniem ale zarazem z radością. To była kolejna dobra wiadomość ostatnich tygodni 1918 roku. Wieści o walkach ulicznych w Poznaniu rozeszły się lotem błyskawicy po całej Wielkopolsce. Nie ominęły Mielcuch, które znajdowały się od kilku tygodni w wolnej Polsce. W mroźny sylwestrowy wieczór 1918 roku do drzwi chałupy Szczepana Zakręta zapukał młody mężczyzna, który swoją skromną sylwetkę skrył pod włochatym kożuchem. Szczepan Zakręt bezbłędnie rozpoznał w gościu swojego przyszłego zięcia. Marcin Chudzik zachęcony gestem Gospodarza przekroczył próg chałupy. Przywitał się z domownikami, zrzucił kożuch i usiadł przy stole. Po chwili dołączyła do nich Stanisława, najstarsza córka Szczepana. Kobieta usiadła obok Marcina, obdarzyła go uśmiechem i zaczęła wsłuchiwać się w treść rozmowy dwóch mężczyzn. A było co omawiać. Szczepan niepokoił się skutkami jakie mógł pociągnąć za sobą wybuch Powstania. Marcin mu wtórował a zarazem zastanawiał się jak powinien zachować się w takiej sytuacji? W końcu był młody....choć nie najlepszego zdrowia. A Niemcy? Co zrobią Niemcy? Wreszcie co z weselem? Uroczystości zaślubin zaplanowano na 20 stycznia 1919 roku. Dzisiaj wiemy, że ślub się odbył.
Wróćmy do Dłużyny. Rankiem 19 stycznia 1919 roku zaczął obficie padać deszcz. Przyszła odwilż. Na drodze prowadzącej do chałupy Bednarczyków powstało sporych rozmiarów rozlewisko. Zmarznięta ziemia nie zamierzała wchłaniać nadmiaru wody. Resztki śniegu topniały w zdumiewającym tempie. Maria Bednarczyk przygotowywała pierwszy tego dnia posiłek. Nagle coś ją zaniepokoiło. Spojrzała w okno. Przez chwilę stała nieruchomo wstrzymując oddech. Przez fałdy firanki dostrzegła stojącą na podwórzu postać. Bez wątpienia był to mężczyzna. Ubrany był w zniszczoną czasem kufajkę. Stał w lekkim rozkroku i rozglądał się po obejściu w taki sposób, jaki robiła to tylko jedna osoba. "Jezus Maria! Czesław"! - zawołała kobieta i wybiegła przed dom. Tego samego dnia na dworzec we Włoszakowicach podjechał od strony Leszna niemiecki pociąg pancerny i ostrzeliwał wieś z wielkokalibrowego działa. Rodzina Czesława musiała słyszeć te odgłosy. Powstańcy próbowali przepuścić atak aby unieszkodliwić pociąg. Ten jednak oddalił się po kilku godzinach w stronę Leszna. Wieczorem Czesław wyszedł przed chałupę i spojrzał w rozgwieżdżone niebo. Zewsząd dobiegały odgłosy ujadających psów. Nareszcie w domu!
Wielu
Wielkopolan, którzy służyli podczas I wojny światowej w szeregach pruskiej
armii po powrocie z frontu masowo przyłączało się do powstańczych oddziałów. Byli
bardzo cennym nabytkiem. Zaprawieni w boju w najokrutniejszej z wojen, emanowali doświadczeniem wojskowym i chęcią odegrania
się na znienawidzonych okupantach. Wśród nich byli i tacy, którzy dysponowali własną
bronią, przywiezioną prosto z frontu. Trzeba jednak zrozumieć tych spośród
nich, którzy nie chcieli przyłączyć się do Powstańców. Po wielu latach
wojennych doświadczeń, codziennej okopowej zgryzoty a nierzadko po kilku latach
pobytu w niewoli, musieli wreszcie zająć się swoimi rodzinami, wyleczyć rany,
odzyskać zdrowie.
W 1968 roku gazeta Głos Wielkopolski oraz organizacja o nazwie Związek Bojowników o Wolność i Demokrację /ZBOWiD/ ogłosiły konkurs pt. „W 50 rocznicę Powstania Wielkopolskiego” Udział w konkursie postanowił wziąć syn Czesława Bednarczyka - Józef. Ten wieloletni pracownik Urzędu Stanu Cywilnego we Włoszakowicach napisał pracę, którą zatytułował: „Przebieg Powstania Wielkopolskiego we Włoszakowicach pow. Leszno woj. poznańskie” Maszynopis znajduje się w zbiorach Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej pod linkiem Z tej ośmiostronicowej pracy, możemy
wyczytać opis najważniejszych wydarzeń jakie miały miejsce podczas Powstania
Wielkopolskiego na terenie gminy Włoszakowice w styczniu oraz lutym 1919 roku. Praca
Józefa Bednarczyka zawiera również odręcznie narysowany szkic sytuacyjny
potyczek powstańczych w okolicach Włoszakowic. Autor pracy posłużył się
wspomnieniami żyjących jeszcze w 1968 roku byłych Powstańców: Piotra Gąda,
Leona Kamińskiego, Jana Grycza, Łukasza Adamczaka, Stanisława Pytlika, Józefa
Koniecznego, Józefa Fenglera. Wszyscy oni mieszkali we Włoszakowicach. W pracy
wymienieni są również inni Powstańcy Wielkopolscy z interesującego mnie
regionu. Wśród nich nie figuruje nikt z Bednarczyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz