czwartek, 12 czerwca 2025

Wiec wyborczy. Niechłód. Piotrowice. Zbarzewo 1958 r.

 

To był wyjątkowo zimny dzień. W to mroźne i śnieżne popołudnie 18 stycznia 1958 roku w Niechłodzie, słychać było głośne rozmowy dobiegające z wnętrza świetlicy wiejskiej. Co chwilę otwierały się skrzypiące drzwi, przez które do środka wchodzili miejscowi gospodarze. Zaraz po przekroczeniu progu tupali głośno nogami zrzucając z butów śnieg. Na podłodze zalegało błoto pośniegowe, tworzyły się kałuże. W kącie niezbyt wielkiego pomieszczenia stał sfatygowany drewniany wieszak, przykryty niedbale stertą kożuchów i  płaszczy. Pod sufitem z każdym kolejnym papierosem gęstniała śmierdząca chmura dymu. Ktoś krzyknął:

- Otwórzcie okno bo się tu podusimy!

Za stałem prezydialnym powoli zajmowali miejsca:

Franciszek Jagodziński – przewodniczący Gromadzkiego Komitetu Frontu Jedności Narodu

Stefan Jęciak-  kandydat na radnego Wojewódzkiej Rady Narodowej w Lesznie

Władysław Krzysztof, Teodor Sroka, Stefan Otulakowski - wszyscy kandydaci na radnych powiatowej rady narodowej

Dudziński - drugi sekretarz komitetu powiatowego PZPR

Skórzewski – członek prezydium Powiatowej Rady Narodowej

Na środku świetlicy stały w rzędach drewniane krzesła. Obecni na spotkaniu ludzie powoli zajmowali miejsca. Przykry dla uszu odgłos szurania krzeseł o podłogę krzyżował się z głośnymi rozmowami zebranych w sali  ludzi. Wśród nich było 12 kandydatów do Gromadzkiej Rady Narodowej i drugie tyle mieszkańców wsi należących do gromady Niechłód.

Franciszek Jagodziński zmierzył zebranych groźnym spojrzeniem i wstał z krzesła. Zapanowała cisza, zwiastująca początek zebrania.

- Witam mieszkańców naszych wsi  na spotkaniu z  kandydatami na radnych do gromady i powiatu. Proszę obywatela Krzysztofa o odczytanie sprawozdania z I kadencji Prezydium Powiatowej Rady Narodowej.

Władysław Krzysztof wstał z miejsca i sprawnie odczytał leżący przed nim maszynopis. Gdy skończył kiwnął głową w stronę Jagodzińskiego.

- Dobra – skwitował Jagodziński – Teraz rozpoczynamy dyskusje. Kto pierwszy chce zabrać głos?

- Grzegorek podnosi rękę! – zawołał ktoś z sali.

- Mówcie Grzegorek! Słuchamy – zachęcał Jagodziński

Andrzej Grzegorek, gospodarz z Piotrowic wstał z miejsca i zrobił krok do przodu.

- Ja względem tego sprawozdania, co to przed chwilą czytał je Władek Krzysztof. Mówicie, że nowa Rada planuje podnieść wydajność z hektara. Po mojemu to się tego nie da zrobić bez nowej klasyfikacji gruntów. Już o tym kiedyś mówiłem ale nikt nie słucha. To raz, a druga sprawa dotyczy mostku w lesie na drodze z Gołanic do Piotrowic. Przecież tam w ogóle nie idzie przejechać końmi. Zróbcie coś z tym!

Po tych słowach Andrzej Grzegorek wrócił na swoje miejsce. Kilku gospodarzy z Piotrowic twierdząco kiwało głowami. Z drugiego rzędu krzeseł wstał jeden z nich – Ludwik Hudzik.

- Ja też zacznę od tego sprawozdania coście je czytali. Kolega Krzysztof ładnie tu wszystko nam odczytał ale ja się pytam co żeście zrobili jako Rada przez ostatnie 3 lata? Ja myślę, że nic! Po pierwsze to szkoła w Piotrowicach. Miała być rozbudowana i co? W planach nowej kadencji nie ma słowa o tym. I dalej dzieciaki będą chodziły 4 km do szkoły w Święciechowie. Jędrek Grzegorek prawdę mówił o potrzebie przeprowadzenia nowej klasyfikacji gruntów. Przecież ta co jest teraz pochodzi jeszcze z 1938 roku i w dodatku była fałszowana!

Ludwik Hudzik nabrał powietrza aby wymówić kolejne słowa ale przerwały mu dobiegające spod ściany oklaski sąsiadów.

- Spokój, spokój obywatele! – upomniał zebranych Jagodziński. Ludwik skończyłeś?

- Nie – ciągnął dalej Ludwik Hudzik – Nie skończyłem. Byłem na ostatnim zebraniu, pamiętacie, tym co był obecny sekretarz partii i wybieraliśmy kandydatów do Gromadzkiej Rady Narodowej. Pamiętacie? No! Niby wszystko zostało ustalone podczas tego zebrania to znaczy wybraliśmy swoich kandydatów a na końcu okazało się, że po zebraniu gdy wszyscy rozeszli się do domów ci z Komitetu Powiatowego PZPR potajemnie pojechali do Poślednika namawiać go aby nie rezygnował z kandydowania i aby nadal był radnym. Ponieważ nie przekonali Poślednika to pojechali do Piotrowic do Józefa Nowaka, swojego człowieka z partii. Ludzie, to  przecież wygląda tak jakby go w teczce przywieziono! Tylu ludzi jest w naszej gminie bezpartyjnych a tylko dwóch z nich kandyduje do Gromadzkiej Rady Narodowej! Podoba wam się to?

Tu Ludwik Hudzik skończył swój wywód. Przejechał po twarzy otwartą dłonią, pokręcił zrezygnowany głową i usiadł. Ktoś z kolejnego rzędu klepnął go w ramię. Na sali wzmógł się hałas. Ludzie głośno komentowali to co przed chwilą usłyszeli. Machali rękami w stronę stołu prezydialnego, tupali nogami o podłogę.

- Obywatele, opanujcie się! – Jagodziński tracił cierpliwość. Kątem oka spojrzał na Hudzika, tak jakby chciał mu „podziękować” za to zamieszanie.

- Teraz ja, teraz ja! – wysoko w górę podniósł rękę Franciszek Kuśnierek gospodarz ze Zbarzewa.

- To gadaj! Co tak stoisz! – przedrzeźniali go obywatele z ostatniego rzędu.

- Chodzi mi o „Polski Rów”. Wiecie, tą rzeczkę co płynie przez nasze pola. Niby mała a co wiosna to zalewa nam siano. Może Obywatele kandydaci do Powiatowej Rady  coś by zaradzili na to? Może by tak zamknąć śluzy w Rydzynie?

Do odpowiedzi na tak postawione pytanie poczuł się wywołany kandydat na radnego Władysław Krzysztof. Wstał i zwrócił się bezpośrednio do pytającego:

- Ta sprawa jest bardzo ważna ale człowieku, cóż ja mogę? Jestem tylko kandydatem do Powiatowej Rady Narodowej. A jak mnie nie wybiorą? Ale popieram, popieram…Co do szkoły w Piotrowicach to odpowiem obywatelowi Hudzikowi tak: nie wszystko da się zrobić przez 3 lata, ot co.

Sprowokowany taką odpowiedzią Ludwik Hudzik ponownie podniósł rękę na znak, że chce zabrać głos. Znudzony już trochę Jagodziński skinął głową w jego stronę, dając na to przyzwolenie.

-   Ja tak się zastanawiam: co tu robią ci wszyscy kandydaci do wojewódzkiej i powiatowej rady? Przecież wy w ogóle głosu nie zabieracie w tej dyskusji. I druga rzecz: niech może ktoś wytłumaczy jak krowie na rowie w jaki sposób mamy głosować? Ludzie nie wiedzą jak dokonywać skreśleń ale żądają wyborów sprawiedliwych i słusznych.

- Tak jest, dobrze Ludwik mówi! - zawołał  ktoś z głębi sali. 

- Czy ktoś ma coś jeszcze do powiedzenia? – Jagodziński wstał na chwilę i zwrócił się do siedzących na sali obywateli.

- To może ja – powiedział głośno niewysoki mężczyzna siedzący w pierwszym rzędzie. To Jan Rybarczyk ze Zbarzewa  - Znacie mnie wszyscy i wiecie, że nie rzucam słów na wiatr. Jak mnie wybierzecie to będę radnym do Wojewódzkiej Rady Narodowej. Według mnie sama wojewódzka nic nie zrobi. Musi mieć oparcie w gromadzkich radach, w Was. Tymczasem widzę to samo co Obywatel Ludwik Hudzik, że nikt z tutejszych radnych głosu nie zabiera. Obiecuję Wam obywatele, że jak tylko zostanę wybrany, to zaraz zajmę się problemem „Rowu Polskiego” Będę starał się bywać na posiedzeniach powiatowych rad a jak czasu starczy to i gminnych.

Na sali ponownie rozległy się brawa. Pomimo panującego na zewnątrz mrozu, ktoś odważył się otworzyć jedno okno. W pomieszczeniu panował nieprzyjemny zaduch a na koniec zebrania się nie zanosiło.

Teraz rękę podniósł obywatel Bolesław Cypel ze Zbarzewa.

- Ja tak sobie myślę sąsiady, że nie ważne czy ktoś jest partyjny czy bezpartyjny. Ważne aby był uczciwy! Takich właśnie radnych potrzebujemy. To filozoficzne stwierdzenie spotkało się z wielkim zadowoleniem zebranych. Wtórował mu obywatel Edmund Stachowiak z Niechłodu:

- Dobrze Bolek gadasz. A powiem Ci jeszcze, że w naszym okręgu kandydatami do rad narodowych są ludziska których w ogóle nie znamy! Tak nie powinno być! A i jeszcze powiem co mi na wątrobie leży: to nasze pałace. A tak! Bo nie mogę już patrzeć jak niszczeją. Władza pieniędzmi szasta tu i tam, budynki jakieś stawia w miastach a nasze pałace w ruinę popadają całkowicie! Popatrzcie tylko co się dzieje z naszym pałacem w Trzebinach.

Temat zabytków na terenie gminy rozpalił towarzystwo do czerwoności. W jednej chwili wszyscy zgromadzeni rozprawiali na temat pałaców w Zbarzewie Niechłodzie i Trzebinach. Właściwie to dlaczego jeszcze ten problem nie został rozwiązany, pytali sami siebie. Ktoś zasugerował, że po remoncie takich zabytków można by w nich organizować kolonie letnie dla dzieci. Obecny na miejscu Teodor Sroka – kandydat do powiatowej rady narodowej miał jednak inne zdanie na ten temat:

- Dajcie spokój z tymi pałacami! A co to: nie ma ważniejszych spraw do załatwienia? Sanacja Wam się zamarzyła? Nie lepiej postawić 15 nowych budynków niż remontować te starocie?

Po krótkiej przerwie w dyskusji o głos poprosił Przewodniczący Gminnej Rady Narodowej Tadeusz Szymański, zwracając się tymi słowy do przedstawiciela powiatu:

- Miesiąc temu wystąpiliśmy z petycją do Powiatowej Rady Narodowej o uruchomienie piekarni w Niechłodzie. Do dnia dzisiejszego nie mamy odpowiedzi czy wreszcie piekarnia powstanie. A mieszkańcy nasi ciągle bez chleba. 

Z odpowiedzią pośpieszył członek Powiatowej Rady Narodowej obywatel Skórzewski:

- Wiecie przecież, że sprawa ta na razie nie może zostać załatwiona ponieważ właściciel piekarni Jan Bortel wniósł skargę do sądu w Poznaniu o rewizję naszego postanowienia o uruchomieniu wypieków w jego piekarni.

Ludwik Hudzik pomyślał że to dobry moment na podsumowanie zebrania. W tym celu podniósł się z krzesła i powiedział:

- Wiecie co obywatele? Znacie wszyscy Stefana Walczaka. Ja wam powiem tak: Gdyby Walczak był przewodniczącym Powiatowej Rady Narodowej to nie byłoby rzeczy niemożliwych do załatwienia. A tak, nie ma Walczaka to sprawy ślimaczą się niemiłosiernie….

 Za oknem zrobiło się ciemno. Śnieg nie przestawał padać. Powoli, jeden za drugim opuszczali uczestnicy spotkania świetlicę wiejską w Niechłodzie.

 ..................................................................................................................................................

Opracowałem na podstawie protokołu ze spotkania z kandydatami na radnych Gromadzkich i Powiatowych Rad Narodowych, odbytego w Niechłodzie 18 stycznia 1958 r. Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie.

Protokół  ze spotkania z kandydatami na radnych Gromadzkich i Powiatowych Rad Narodowych, odbytego w Niechłodzie 18 stycznia 1958 r. Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie.