Mój pradziadek Czesław Bednarczyk wspominał kiedyś czasy przedwojennej aktywności w Zarządzie Banku ....tu trzy kropeczki. Niestety nie wiem o jaki bank chodzi. Być może o Bank Ludowy w Śmiglu lub Bank Spółdzielczy we Włoszakowicach. Osobiście obstawiam ten drugi ale to wymaga jeszcze ustalenia. Przynajmniej Nowy Rok rozpocznę pracowicie ze świeżym zapasem energii. krótko na temat obu tych Banków:
Bank Ludowy w Śmiglu powstał w 1893 roku. Prowadził działalność kredytową, jako odpowiedź Polaków żyjących pod pruskim zaborem na stowarzyszeniowe inicjatywy Niemców. Po odzyskaniu niepodległości Bank prowadził normalną działalność,
gromadził oszczędności, udzielał pożyczek. Do wybuchu II wojny światowej Bank Ludowy w Śmiglu
zajmował się oddłużaniem rolnictwa.
Bank Spółdzielczy we
Włoszakowicach powstał 29.12.1904 roku w pobliskim Bukówcu Górnym z
inicjatywy działaczy miejscowego Kółka Rolniczego. Na zebraniu wiejskim utworzono spółkę
oszczędnościowo-pożyczkową, obsługującą głównie chłopów. Na członków z
ustalonym udziałem w wysokości 150 marek wpisało się 98 mieszkańców, w
tym 93 rolników.
Czesław Bednarczyk , jak już wielokrotnie o tym pisałem, był bardzo aktywnym mieszkańcem Dłużyny. Jego działalność w radzie nadzorczej jednego z wymienionych tu Banków wyraźnie to potwierdza. Był więc człowiekiem znanym, którego obdarzano zaufaniem. W interesie Dziadka było reprezentować we władzach banku tę część społeczeństwa, z której sam się wywodził. Nie był żadnym przemysłowcem, obszarnikiem, prywatnym przedsiębiorcą. Był prostym rolnikiem, który prawdziwej roli nauczył się dopiero po zawarciu związku małżeńskiego z Marianną z domu Kędziora. Jako młody chłopak uczył się konkretnego zawodu - kowalstwa. Jak pamiętamy przez wiele lat pracował w fabryce Nitschego, montując maszyny rolnicze i inne urządzenia przydatne w gospodarstwach rolnych. A więc nie wywodził się wprost z rodziny rolników. Jego ojciec Szczepan Bednarczyk /w rodzinie Bednarczyków przyjęto imię Stefan z niem. Stefan=Szczepan/ był sołtysem Radomicka a zarazem w latach 1893-1935 urzędnikiem państwowym na posadzie kierownika Urzędu Stanu Cywilnego. Jak na ówczesne czasy ojciec Czesława Bednarczyka musiał być przynajmniej poprawnie wykształconym człowiekiem. Wszędobylskość Czesława musiała wywodzić się z wszystkiego co odziedziczył po ojcu lub matce. Rozpierała go energia. Chciał działać na rzecz ludzi i dla ludzi. Ubogich kulturowo wzbogacał pracą od podstaw, reżyserując w Dłużynie przedstawienia teatralne. Co zamożniejszych chłopów reprezentował w zarządzie jednego z banków. Dla przedsiębiorcy Nitschego pracował jako zaufany fachowiec, ktoś więcej niż tylko zwykły robotnik. Zwykłemu robotnikowi właściciel dłużyńskiej fabryki maszyn rolniczych nie zaproponowałby pracy w Hamburgu w fabryce centryfug /specjalnych maszyn - wirówek/. Do Hamburga Czesław Bednarczyk miał wyjechać wraz z całą rodziną. Do wyjazdu jednak nie doszło z dwóch powodów: Pierwszy to upadek fabryki Nitschego w 1935 r. na skutek ogólnoświatowego kryzysu, a drugi to wyraźna niechęć do wyjazdu jaką przejawiała żona Czesława - Marianna.
Czesław Bednarczyk wspominał posiedzenia rady nadzorczej Banku. Oprócz chłopów z pobliskich wiosek w Radzie zasiadali również hrabia, ksiądz oraz przemysłowcy. Ludzie zamożni będący w Radzie nie zawsze życzliwie patrzyli na chłopskiego przedstawiciela. Niejednokrotnie lekceważyli go lub nie pozwalali mu w sposób demokratyczny zabierać głos. Dziadek opowiadał kiedyś swojemu synowi zabawną historię, która wydarzyła się właśnie podczas jednego z takich posiedzeń. Pan hrabia, podobnież z Machcina, był w dniu w którym zebrali się członkowie Rady wyraźnie poirytowany aktywnością w niej Czesława Bednarczyka. Sądząc, że Dziadek nie zna dobrze języka niemieckiego, hrabia dawał wyraz swemu niezadowoleniu znajomemu, siedzącemu obok. Jakież było jego zdziwienie gdy Dziadek odważył się głośno i wyraźnie wtrącić do tej rozmowy poprawnym....językiem niemieckim :). Powiedział, że nie życzy sobie takich komentarzy na swój temat, bo ma takie samo prawo do zasiadania w Radzie jak inni tu obecni. Hrabia był tym wystąpieniem oburzony. Postanowił, że udowodni "prostemu chłopu" za jakiego uważał Dziadka, gdzie jest jego miejsce. W tym celu kontynuował rozmowę ze swoim sąsiadem tym razem w języku francuskim. Był pewien, że Dziadek nic nie rozumie, bo niby skąd? I tym razem hrabia mocno się przeliczył. Czesław Bednarczyk znał nie tylko dobrze język niemiecki, którego uczył się jeszcze w dzieciństwie za sprawą przynależności rodzinnych Radomic pod zabór pruski, ale dość dobrze władał francuskim. Języka tego nauczył się od swoich francuskich przyjaciół będąc w niewoli rosyjskiej podczas I wojny światowej. Odpowiedział więc Czesław Bednarczyk na jawne zaczepki "kolegi" hrabiego, w sposób który hrabia zapamiętał na długo :) Jeśli wierzyć przekazom rodzinnym, właśnie dzięki takiej niezłomnej postawie w wielu życiowych sytuacjach, miejscowa ludność nazywała Czesława Bednarczyka "Chłopskim Panem". Mi to określenie bardzo się podoba, a Wam?
Czesław Bednarczyk w dniu swoich 88 urodzin |
Serdecznie dziękuję Pani Kindze z Dłużyny za nieocenioną pomoc jaką mi zaoferowała w związku z gromadzeniem materiałów o Bednarczykach. Dziękuję jej również za życzliwy stosunek do całej mojej rodziny i tego bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz