czwartek, 31 lipca 2025

Początki szkoły w Piotrowicach.

Budynki szkoły w Piotrowicach lata 60te XX w. Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie.

Szkoła we wsi Piotrowice, leżącej w gminie Święciechowa 10 km od miasta powiatowego Leszna prowadziła swoją edukacyjną działalność w okresie zaboru pruskiego już w roku 1866. Dowodem na to jest praca Ludwika Rzepeckiego herbu "Białynia", znanego poznańskiego działacza społecznego, księgarza i wydawcy, wydana w Poznaniu w 1867 r. pt: "Obraz katolickich szkół elementarnych objętych archidyecezyjami gnieźnieńską i poznańską oraz dyjecezyjami chełmińską i  warmińską". Rzepecki wymienia elementarną szkołę w Piotrowicach na stronie 59 swojej publikacji, podając takie szczegóły jak: nazwisko nauczyciela - Franciszek Hoffmann (doświadczony pedagog,  w zawodzie nauczycielskim od 1840 r.) dochód nauczyciela - 155 talarów, liczbę dzieci pobierających naukę - 72 oraz język, w którym prowadzi się lekcje - niemiecki. Do szkoły w Piotrowicach uczęszczały również dzieci z pobliskich Trzebin (wówczas niem. Treben). 
 
Piszę o tym w kontekście kroniki szkolnej szkoły w Piotrowicach, ponieważ jak dotąd wydawało mi się, że rok, w którym zaczęto ją prowadzić,  jest równoważny z początkiem funkcjonowania placówki szkolnej w tej wsi. To okazuje się być nieprawdą, no chyba, że w kronice brakuje kilku lub kilkunastu pierwszych stron. 
 
Jedna z pierwszych stron kroniki szkolnej szkoły w Piotrowicach. Zapis z 1877 r. Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie
 
 
Jednym z pierwszych nauczycieli (po Franciszku Hoffmanie)  był niejaki Hugo Bombitzki. To prawdopodobnie on jako pierwszy zaczął prowadzić szkolną kronikę.  Rozpoczął od wpisu oznaczonego datą  22 marca 1877 roku. W tym dniu zanotował, że uroczyście obchodzono 80 te urodziny cesarza pruskiego Wilhelma I (1797-1888). Z tej okazji szkoła została udekorowana girlandami i flagami, a dzieci zebrane w sali lekcyjnej odśpiewały pieśni ku czci Cesarza. Podniosłej chwili towarzyszyły modlitwy za zdrowie cesarza oraz pogadanki historyczne o życiu i działalności pruskiego władcy. Po przemówieniu nauczyciela dzieci przemaszerowały przez wieś, śpiewając patriotyczne pieśni. Z pierwszej notatki nauczyciela Bombitzkiego możemy dowiedzieć się ponadto, że w marcu 1877 roku dzieci zaczęły przygotowywać się do świąt Wielkiej Nocy. Z powodu łagodnej zimy prac polowe rozpoczęły się wyjątkowo wcześnie, przez co uczniowie nie mogli uczęszczać do szkoły, bo w tym czasie byli zajęci pomaganiem rodzicom w pracach polowych.
 
Cesarz Wilhelm I Hohenzollern (1797-1888). Źródło: https://pl.wikipedia.org

Po nagłej śmierci Bombitzkiego w dniu 2 września 1878 roku nauczania w szkole w Piotrowicach podjął się Heinrich Greeve, nauczyciel wcześniej uczący w okolicach Gdańska. Po tym jak w 1914 roku wybuchła I wojna światowa, jej skutki odczuli również mieszkańcy wsi Piotrowice i Trzebiny. 1 sierpnia 1914 roku ogłoszono tutaj powszechną mobilizację. Wkrótce na front wyjechało kilkudziesięciu męszczyzn w tym również tutejszy nauczyciel Kurt Klumska. W kronice szkolnej poświęcono jemu sporo miejsca. Będąc na froncie Kurt Klumska dosłużył się stopnia oficerskiego. Pisał listy do szkoły co mogło świadczyć, że traktował ją jak swój drugi dom. Dzieci nie pozostawały swojemu nauczycielowi dłużne i wysyłały mu na front własnoręcznie zrobione paczki i napisane listy. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w szkole w Piotrowicach uczył niejaki Iwański. Ciekawostką może być fakt, że pomimo odzyskania przez Polskę wolności jeszcze w 1922 roku szkolną kronikę prowadzono w  języku niemieckim.
 
 
Akt zgonu pierwszego nauczyciela w historii wsi Piotrowice Hugo Bimbitzki 1878 r.

czwartek, 17 lipca 2025

Szczepan Bednarczyk zabiega o "kocie łby" Radomicko 1928

 

Wakacje w pełni. Odwiedzając różne miejsca  możemy natrafić na zabytki techniki znajdujące się pod naszymi stopami czy bardziej kołami aut lub rowerów. Jednak nie są to kanały czy mosty. Chodzi o drogi z kamienia polnego potocznie zwane „kocimi łbami”. A dlaczego kocie łby a czemu nie psie?  Według językoznawcy dr. Artura Czesaka "kocie łby" to związek frazeologiczny odnoszący się do dawnych dróg brukowanych. Bruk to oczywiście germanizm. Kamienie wykorzystywane do brukowania dróg wiejskich przypominają swoją gładką powierzchnią kocią główkę. Pojęcie to nie zostało wymyślone w Polsce a w Niemczech. Używane jest tam pojęcie „katzenkopfplaster” czyli głowa kocia. Czesi również pod wpływem niemieckim mają „kocici hlavy”.(Źródło: https://pojezierze24.pl)

Mój prapradziadek Szczepan Bednarczyk (1857-1935) był prawdziwie oddanym synem Ziemi Radomickiej. Czy znacie kogoś kto przez 39 lat nieprzerwanie pełnił funkcję sołtysa w Radomicku? Nie dość tego! Tą funkcję pełnił w dwóch Polskach: tej zniewolonej, będącej pod zaborczym butem Prus i tej, która  odzyskała niepodległość w 1918 r. Sołtysował nawet wówczas, gdy zmagał się z ciężką chorobą, która w końcu przyniosła mu śmierć w dniu 30 sierpnia 1935 r.

Szczepan Bednarczyk (1857-1935)

W latach 20tych XX w Radomicko zmagało się z problemem fatalnej jakości drogi biegnącej przez wieś. Droga na całej jej długości była piaszczysta i dziurawa. W czasie ulew i zimowych roztopów zamieniała się w bagnistą rzekę, Mieszkańcy ślizgali się na niej jak na lodowisku. Z pewnością nie jeden skręcił na niej nogę lub powybijał zęby.  Coś trzeba było w końcu z tym zrobić, tym bardziej że mieszkańcy Radomicka od dawna wiercili sołtysowi dziurę w brzuchu. Przeglądając dokumentację Rady Gminy Radomicko (Radomicko było w tamtych czasach gminą) natknąłem się na notatkę z 3 czerwca 1928 roku. Zapisano w niej, zapewne ręką mojego prapradziadka Szczepana Bednarczyka, że w tym dniu przez kurendę sołtys Bednarczyk zwołał wszystkich członków Rady Gminy Radomicko na zebranie wiejskie zaraz po mszy świętej. 

Kurenda odnosi się do zebrania wiejskiego zorganizowanego przez sołtysa. "Kurenda" to określenie potoczne, nawiązujące do formy obwieszczenia, ogłoszenia lub pisma, które sołtys wykorzystuje do poinformowania mieszkańców o zebraniu. W praktyce, kurenda jest zazwyczaj formą pisemnego zawiadomienia o terminie, miejscu i celu zebrania wiejskiego

Na zebraniu obecnych było 30 mieszkańców wsi. Wśród nich widzimy gospodarzy o takich nazwiskach jak: Dolata, Skorupiński,Adamski, Stachowiak, Szymanowski, Ratajczak, Danek, Nowak, Ciesielski, Moszak, Golec, Majorek, Markiewicz, Sieracki, Borowczak, Tomaszewski, Kostrowski itd.  Zebraniu przewodniczył Szczepan Bednarczyk. Zanotował, że wszyscy mieszkańcy wsi, jednogłośnie opowiadają się za nową brukowaną drogą przez wieś. Nie zgadzają się jednak na propozycję starosty  aby gminę obarczać obowiązkiem zwiezienia kamieni, niezbędnych do brukowania drogi. Gmina zadeklarowała swoją pomoc co najwyżej do zwiezienia  piasku i kamieni ale z odległości nie większej niż 7-8 km od Radomicka. Mieszkańcy wsi zobowiązali swojego sołtysa aby odpis z tego zebrania przesłał do Powiatu w Śmiglu.  

Tekst odpisu sporządzonego przez Szczepana Bednarczyka zamieściłem poniżej. Starałem się zachować oryginalną składnie, jaką posługiwał się mój prapradziadek. Niektórych wyrazów nie udało mi się rozczytać. Są też  zwroty nie mające większego sensu ale proszę pamiętać, że jesteśmy w 1928 roku. 

Fragment odpisu zakończony własnoręcznym podpisem Szczepana Bednarczyka. Źródło: Archiwum  Państwowe w Lesznie.

   ODPIS

Radomicko dnia 3 czerwca 1928

WYDZIAŁ POWIATOWY w Śmiglu

W niedzielę 23 czerwca 1928 odbyło się zwołane przez kurende na urzędzie sołeckim zebranie wszystkich członków (posiedzicieli) tutejszy gminy na które z 52 członków stawiło się 30 członków w sprawie obmówienia tyczący się bruku przez wioskę.  

Po przedstawieniu sprawy i propozycy Pana Starosty przez sołtysa, że gmina ma dostawić kamienie i piasek potrzebny do brukowania wymówili się wszyscy za brukiem że jest bardzo potrzebny i pragnęli by mocno tego. Nie byłby bruk tak mocno potrzebny dla gminy jak [...] dla całego powiatu a leszczyńskiego i kościańskiego, którzy tutaj z drzewem przyjeżdżają muszą i nam naszą ulicę wiejską,  przez ciężkie ładunki, którzy by byli przede wszystkim mocno wdzięczni  bo nie potrzebowaliby tak bydła mordować. Dla naszy kominikacji ile my jezdamy nie [...] tak jak to nieraz ta ulica wygląda ale nam obcy popsują. Gmina zebranie wymówiła się z chęcią za pomocą przy budowaniu bruku o ile by była w stanie. Gmina wymówiła się za zwiezieniem kamieni o ile by kamienie nie byli dali od tego 7-8 kilometrów zakupionych przez powiat i dostarczyć potrzebnego piasku z własnych piasków. Zatem gmina zebranie prość pokornie Pana Starostę o przyczynienie się za gminą co do bruku żeby zbyt wielkich ciężarów nie zostało włożono w gminę, która przecież jest powszechnie znana że jest biedna składająca się przeważnie z samych posiedzicieli, gleba licha przeważnie 7-8 klasa ziemi , a przy tem jeszcze bardzo [...] zwierzynę która sie w tutejszych państwowych lasach utrzymuje. Gmina nasza płaci rok w rok podatek powiatowy a nie ma (pamiętnika?) żeby gmina na drogi od powiatu co dostała (jeszcze nie potrzebowała) obecnie jest co prawda zmuszona bo każdy przyznać musi że jest wielka potrzeba zeby był bruk. Mając nadzieję że powiat zaczyni naszem prożką.

Z polecenia zebranych członków gminy

Bednarczyk (podpis odręczny) 


Wielkopolanin numer z dnia 7 września 1935 r.

  

Informacja o ogłoszonym przetargu na brukowanie drogi w Radomicku. Źródło: Rynek Metalowy i Maszynowy Nr18 z 4 maja 1929 r. 
 

 

 

 

 

sobota, 12 lipca 2025

Koła i organizacje społeczne w Dłużynie w okresie międzywojennym

 


Tekst ukazał się w "Nasze Jutro" nr 416 z maja 2025

W okresie międzywojennym niewielka Dłużyna tętniła życiem społecznym. Działały tu organizacje, których głównym zadaniem było patriotyczne, kulturalne oraz społeczne aktywizowanie mieszkańców. Do najprężniej działających należy zaliczyć reaktywowane 9 września 1908 roku kółko rolnicze /pierwsze kółko rolnicze w Dłużynie zwane Towarzystwem Rolniczym, zawiązało się w tej wsi 23 kwietnia 1867 roku a pierwszym jego przewodniczącym został ksiądz proboszcz Piotr Gałdyński/. Inicjatorem wznowienia działalności kółka rolniczego był ksiądz proboszcz Felicjan Rybicki a wspierali go w tym hr. Czarnecki z Siekowa i ksiądz Wiktor Mojzykiewicz  z Przemętu.  Kółko Rolnicze w Dłużynie organizowało spotkania w salce parafialnej, podczas których dyskutowano o nowych trendach w rolnictwie, o stosowaniu nawozów sztucznych o zasadach nowoczesnego sadownictwa i hodowli. Zapraszano prelegentów z Poznania a także organizowano wyjazdy do wzorowo prowadzonych gospodarstw.

Prezesem dłużyńskiego Kółka Rolniczego był również Czesław Bednarczyk, zasłużony dla Dłużyny obywatel, działacz społeczny i samorządowy, odznaczony w 1937 roku za swoją działalność brązowym Krzyżem Zasługi.

Kółko Rolnicze w Dłużynie ściśle współpracowało z Kołem Włościanek powstałym 8 listopada 1919 r. Członkinie koła spotykały się aby wysłuchać referatów na temat ogrodnictwa, hodowli, prowadzenia gospodarstwa domowego, higieny osobistej i spraw społecznych. Koło Włościanek organizowało kursy gotowania i pieczenia, żywienia i hodowli inwentarza, ogrodnictwa szycia itp. Organizowano również wieczornice z okazji rocznic państwowych. Pierwszą prezeską koła była Anna Bednarczyk z domu Szudra.

Fot. Koło włościanek w Dłużynie. Kurs szycia i haftowania. Źródło: Wielkopolanin nr 22 z 1935 r

Kolejną organizacją społeczną było Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej „Młode Polki”, powstałe 26 grudnia 1932 roku przy parafii Św. Jakuba Większego Apostoła. Patronował jej miejscowy proboszcz Julian Dębiński. Stowarzyszenie prowadziło działalność religijną, kulturalną i społeczną pod hasłem "Budujmy Polskę Chrystusową" Pierwszą jego prezeską została Marta Bednarczyk, córka Walentego i Anny z d. Szudra. Wspierały ją jej kuzynka Władysława Bednarczyk, córka Czesława i Marii z Kędziorów oraz Jadwiga Stępczak.


Fot. Marta Bednarczyk, pierwsza prezeska „Młodych Polek” w Dłużynie. Zdjęcie z rodzinnego albumu potomków Bednarczyków. 

„Młode Polki” spotykały się  w każdą trzecią niedzielę miesiąca, opłacały składki członkowskie w wysokości 10 gr. oraz nosiły kremowe bluzki i granatowe spódnice.  W marcu 1933 roku zorganizowały kurs gotowania w gospodarstwie Państwa Michałowskich, prowadzony przez instruktorkę z Kościana - p. Laskowsą.  Do kursu przystąpiły 23 dziewczęta a jego zakończenie uświetniła uroczysta wieczornica, połączona z konsumpcją samodzielnie upieczonych tortów i ciast. Wśród głośnych rozmów i dyskusji oraz ogólnej wesołości słychać było występy dziewcząt, które zaprezentowały sztukę pt" Bernadeta".

Fot. Pieczęć Stowarzyszenia „Młodych Polek” w Dłużynie.

Według zachowanych do dnia dzisiejszego sprawozdań z działalności Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej w Dłużynie w ciągu całego 1935 roku odbyło się 12 zebrań plenarnych, którym przewodniczyła prezeska Marta Bednarczyk. Ponadto zorganizowano 4 przedstawienia i wieczornice, odbyto 25 spotkań w ramach wychowania fizycznego, oraz 14 zebrań organizacyjnych. W okresie przedwojennym „Młode Polki” z Dłużyny posiadały własny sztandar, który został zniszczony przez hitlerowców podczas wojny.

Fot. Stowarzyszenie „Młodych Polek” Dłużyna 1933 r. Pierwsza z lewej strony siedzi Marta Bednarczyk. Zdjęcie z rodzinnego albumu potomków Bednarczyków.

 

 Źródła:

1.   Ksiądz Kanonik Leszek Grzelak: "Kronika parafii Św. Jakuba w Dłużynie do 1945 roku oraz dawnej parafii w Charbielinie"

2.     Zbiory i prywatne archiwa potomków rodziny Bednarczyków

3. Archiwum Państwowe w Lesznie: „Książka sprawozdań nr 1 Stowarzyszenia Młodych Polek wDłużynie”

4.     Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa: „Wielkopolanin” nr 22 z 1935 roku.

5.     https://polona.pl/ Czasopismo „Piast” wyd. z dnia 11 lipca 1867 r.

6.     https://hudzikowie.blogspot.com/ blog genealogiczny