wtorek, 22 października 2024

Zebranie wiejskie w Dłużynie 29 luty 1964 r

 

W dniu  29 lutego 1964 roku odbyło się w Dłużynie zebranie wiejskie zwołane na okoliczność pilnej potrzeby rozbudowy tutejszej szkoły podstawowej, podyktowanej planowanym wprowadzeniem w roku szkolnym 1966/1967 8 klasowej szkoły podstawowej. Było to pokłosiem reformy szkolnictwa w Polsce rozpoczętej w 1961 roku. Wraz z rozbudową szkoły pojawiła się naturalna potrzeba zapewnienia mieszkań zwiększającej się liczbie nauczycieli. W związku z ambitnymi planami dostosowania szkoły podstawowej w Dłużynie do założeń określonych w Ustawie o reformie systemu oświaty z 1961 roku powołano Komitet Rozbudowy Szkoły. 

Na zebraniu obecni byli liczni mieszkańcy wsi Dłużyna, sołtys, kierownik tutejszej szkoły p. Antoni Kaczmarek, przewodniczący Komitetu Rozbudowy Szkoły p. Jan Śleboda, Inspektor szkolny p. Rajewski z Prezydium Powiatowej Rady Narodowej (PPRN) wraz z kierownikiem Działu Planowania PPRN. Warto dodać, że panowie z Prezydium przybyli na zebranie z lekkim opóźnieniem.

Fragment protokołu z zebrania wiejskiego w Dłużynie 29.2.1964 Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie.

Przebieg spotkania:

Jako pierwszy głos zabrał sołtys wsi Dużyna p. Stanisław Mierzyński. Przywitał serdecznie wszystkich zgromadzonych i przedstawił gości z powiatu. W następnym punkcie zebrania jednogłośnie na jego przewodniczącego wybrano kierownika tutejszej szkoły p. Antoniego Kaczmarka. Sekretarzem został p. J. Kaminiarz. Zebranie rozpoczęło się od przemówienia p. Jana Ślebody, który szczegółowo omówił dotychczasową działalność Komitetu Rozbudowy Szkoły. Wtórował mu od czasu do czasu Antoni Kaczmarek, sprawnie uzupełniając wypowiedź swojego przedmówcy. Kierownik szkoły szybko przejął inicjatywę i zaczął opowiadać o sprawach konkretnych z punktu widzenia przysłuchujących się jego wypowiedzi mieszkańców wsi. Antoni Kaczmarek mówił w jaki sposób i jakimi etapami będzie przebiegała budowa domu dla nauczycieli. Uprzedził zebranych, że koszty tej inicjatywy będą musieli ponieść solidarnie wszyscy mieszkańcy wsi Dłużyna.    Z tego powodu została sporządzona lista mieszkańców według ich stanu majętności. Zasobność portfeli dłużynian miała więc decydować o tym kto i ile będzie musiał przeznaczyć pieniędzy na budowę domu dla nauczycieli. Antoni Kaczmarek od razu uspokajał, że według niego koszty te będą niewielkie i każdy z mieszkańców będzie w stanie je ponieść. Kierownik szkoły pocieszał, że ciężar budowy będzie też ponoszony przez Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Lesznie oraz przez komitet opiekuńczy. PPRN już przekazała na ten cel kwotę 150 tys złotych. Ważnym elementem zebrania była mobilizacja mieszkańców do działania i poparcia całej idei. Nie wszyscy mieszkańcy dawali wiarę na sukces tej inicjatywy, dlatego w pewnym momencie p. Antoni Kaczmarek podniósł głos mówiąc: "Taka Sądzia dała radę wybudować świetlicę a my nie damy rady wybudować domku...?"  Po tych słowach "uruchomił" się p. Michałowski, który w krótkich wojskowych słowach stwierdził, że tu nie ma co gadać tylko trzeba brać się do roboty. Wtórował mu p. Kiciński, który z dużym przekonaniem zwrócił się do zebranych z zapewnieniem, że budowa domku dla nauczycieli nie powinna sprawiać żadnych trudności. 

W sukces reformy systemu oświaty publicznie zwątpił p. Drewnowski. Stwierdził z rezygnacją w głosie, że wcale nie jest takie pewne czy 8 klasowa szkoła w Dłużynie w ogóle powstanie. Po sali przeszedł szmer potakujących mu sąsiadów. Atmosfera w sali zaczęła gęstnieć. Pewnie Antoni Kaczmarek nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, dlatego spojrzał w stronę Inspektora szkolnego z PPRN. P. Rajewski zrozumiał intencje i wstał od stołu. Zapanowała cisza, po której zwrócił się w stronę p. Drewnowskiego z zapewnieniem, że 8 klasowa szkoła w Dłużynie powstanie już za dwa lata, o ile wieś  spełni ku temu warunki tj. zostanie rozbudowana szkoła i powstanie dom dla nauczycieli. Teraz głos zabrał p. Furmańczak. W uspakającym tonie zwrócił się do Inspektora PPRN z zapewnieniem, że jak dotąd na mieszkańcach wsi nikt się nie zawiódł więc i tym razem będzie można na nich liczyć. Oby starczyło materiałów budowlanych do budowy, zaznaczył.

Inspektor szkolny uznał, ze to dobry moment aby argumentami przekonać mieszkańców wsi do planów rozbudowy szkoły i budowy domu dla nauczycieli. Przez dłuższą chwilę tłumaczył, ze Polska Ludowa potrzebuje ludzi światłych, mądrych, dobrze wykształconych a to mogą zagwarantować tylko rodzice dzieci, poprzez stworzenie im właściwych warunków do nauki. Ponownie zapewnił, że w Dłużynie ma powstać szkoła 8 klasowa, choć w planach była 4 klasowa.  

Ostatnim akcentem zebrania było wystąpienie p. Antoniego Kaczmarka, który zaproponował przeprowadzenie głosowania. Głosowanie miało rozstrzygnąć, kto z obywateli Dłużyny jest za tym aby rozbudować szkołę i wybudować dom dla nauczycieli w czynie społecznym dla uczczenia 20 lecia Polski Ludowej. Wszyscy zebrani jednogłośnie przyjęli to zobowiązanie, jednocześnie ustalając zakończenie prac wraz z końcem 1964 roku.  

Szkoła w Dłużynie współcześnie. Źródło: https://dluzyna.pl


Opracowałem na podstawie protokołu z zebrania wiejskiego w Dłużynie w dniu 29 lutego 1964 roku. 

Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie.


 

 

 

 

 

 


 


 

 

niedziela, 13 października 2024

Zebranie wiejskie w Piotrowicach 1958 rok

 PROTOKÓŁ

z zebrania wiejskiego odbytego w dniu 17 sierpnia 1958 roku we wsi Piotrowice.

Obecnych na zebraniu 20 osób


pkt 1. Wybór delegatów na dożynki centralne

Na dożynki pojedzie jedna osoba: Marciniak Walenty

pkt 2. W punkcie tym sołtys Kowalewicz omówił sprawę spłaty II raty składek PZU i funduszu gromadzkiego. Rolnicy oświadczyli, że teraz gdy będą odstawiali zboże to będą płacić te należności. Z kolei sołtys zakomunikował zebranym, że świat pracy i chłopi małorolni winni odbierać z magazynu GS I ratę węgla oraz to, ze przy odbiorze należy okazać dowód osobisty. 

pkt 3. W punkcie tym kierownik gorzelni - Wojtyniak Józef omówił sprawy kontraktacji ziemniaków do gorzelni. 

Na tym zebranie zakończono.

Przewodniczący zebrania

Kowalewicz


Fragment protokołu z zebrania wiejskiego w Piotrowicach 17.8.1958 r.


 Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie.

czwartek, 5 września 2024

Szpiedzy, dywersanci i manewry lotnicze w Piotrowicach.

Noc z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku był gwiaździsta i ciepła. Nic nie zapowiadało zmiany pogody. Wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić do niezwykłej jak na tą porę roku ciepłoty. Mieszkańcy Piotrowic odpoczywali po ciężkich tygodniach pracy w polu, sadach i ogrodach. Zboże już dawno zostało zwiezione a owoce zebrane. Nastał swoisty okres wyczekiwania. 

Tej nocy Brunon Beissert nie mógł zmrużyć oka. Wiercił się wściekle ku niezadowoleniu żony Jadwigi. Dziwił się, że sen nie nadchodził. Zwykle nie miał problemów z zaśnięciem. Może to przez wypitą wieczorem gorzałkę w gospodzie Adolfa Hinderlicha? Nie, to nie to. Coś wisiało w powietrzu i Beissert to czuł aż za dobrze....Zmęczony walką z nienadchodzącym snem zgramolił się z ciepłego łóżka i pomaszerował do sieni. Ceramiczny kubek zanurzył w wiadrze z  zimną wodą.  Pociągnął spory łyk i w tej samej chwili rzucił się do okna. W mgnieniu oka dostrzegł czerwono pomarańczową łunę nad lasem, której towarzyszył charakterystyczny terkot karabinów maszynowych. "To chyba gdzieś w Starych Długich"? - pomyślał z satysfakcją. Lecz zanim odpowiedział sobie na to pytanie, u jego boku pojawiła się wybita ze snu żona. "Zaczęło się !" krzyknął i wybiegł jak w amoku przed dom. 

Tak mogło być, ale nie musiało. Moja wyobraźnia ciągle działa, zwłaszcza w tych dniach. Co mam z tym wspólnego? Oczywiście nic.....no może tylko tyle, że urodziłem się dokładnie 30 lat od tamtych wydarzeń.

Wróćmy jednak do domu z numerem 19 w Piotrowicach, w którym mieszkała rodzina Beissertów. Kim był Brunon Beissert i co zobaczył tej ciepłej nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku? 

Około godz. 2 w nocy 1 września 1939 roku kilkudziesięcioosobowa grupa niemieckich dywersantów, uzbrojona w granaty i karabiny maszynowe przedarła się przez granicę polsko-niemiecką w okolicach wsi Długie Nowe i zaatakowała budynek Poczty Polskiej w Długich Starych, demolując go doszczętnie. Następnie dywersanci ostrzelali i obrzucili granatami posterunek Straży Granicznej. Pogranicznicy próbowali podjąć walkę ale ostatecznie wycofali się do Lasocic,  wysadzając most na Rowie Krzyckim. 

Brunon Beissert mieszkał w Piotrowicach od urodzenia. Przyszedł na świat 13 czerwca 1884 roku w rodzinie Bernarda i Weroniki z domu Wittig. Matka pochodziła z Gołanic. Krótko przed wybuchem wojny był znanym w okolicy działaczem nazistowskiej partii o nazwie Jungdeutsche Partei. To tzw. Partia Młodoniemiecka, która stała się główną prohitlerowską partią polityczną mniejszości niemieckiej w przedwojennej Polsce, opartą na ideologii narodowego socjalizmu. Stanowiła taką swoistą odmianę NSDAP w Niemczech. Brunon Beissert był więc aktywnym politycznie i zaślepionym polityką Hitlera przedstawicielem lokalnej mniejszości niemieckiej w Piotrowicach. Nic dziwnego, że leszczyńska prasa gdy pisała o szpiegach i dywersantach działających przed wojną w rejonie Piotrowic zwykle wiązała tą działalność (choć nie wprost) właśnie z przewodniczącym miejscowej Jungdeutsche Partei. 

9 lipca 1938 roku około godz. 18.00 gromadka mieszkańców Piotrowic zakończyła pracę przy żniwach i niosąc kosy, grabie i małe tobołki kierowała się polną drogą w stronę wsi. Grupę stanowiły przede wszystkim kobiety. Szły wolnym krokiem, rozmawiając wesoło o codziennych sprawach.  Ich rozmowę przerwał nagły warkot silnika samolotu. Wszyscy spojrzeli z niepokojem w górę. Z południowej strony pól z nadzwyczajną szybkością nadlatywał aeroplan z wymalowaną swastyką na ogonie.  Przestraszone kobiety stanęły jak wryte obserwując nieproszonego "gościa". Ten jakby nigdy nic zniżył lot i przeleciał niemal nad głowami  przerażonych kobiet. 

Powrót z pola. Piotrowice lata 30 XX w. Zdjęcie z rodzinnego albumu potomków Dobrowolskich. 

To zdarzenie odbiło się szerokim echem po okolicy. Rozpisywała się o nim leszczyńska prasa. Było to bowiem jawne i bezczelne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez samolot nazistowskiego państwa. Między innymi o tym zdarzeniu opowiadano w kontekście działających na terenie przygranicznym niemieckich szpiegach związanych z lokalną Jungdeutsche Partei. Szeptano po domach, że samolot leciał tak nisko, że kołami trącał kłosy zboża rosnącego...przy gospodarstwie Brunona Beisserta. Nie ulega wątpliwości, że to co niepokoiło polskich mieszkańców Piotrowic, wzbudziło euforię wśród ich niemieckich sąsiadów. Gdy niemiecki samolot szpiegowski uprawiał swoje harce nad wioską ci gremialnie zaprzestali swoich zajęć i machali pilotowi pozdrawiając go serdecznie. Podobno aż do godz. 23 ej trwało we wsi zebranie młodzieży mniejszości niemieckiej, która z radością komentowała to niecodzienne widowisko. 

Przy okazji tego wydarzenia "oberwało" się naczelnikowi tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej niejakiemu Szelejewskiemu. Oj nie miał on dobrej passy! Zwykle strażaków postrzega się inaczej jak tych z Piotrowic na przełomie 1938/1939. Ochotnicza Straż Pożarna w Piotrowicach została założona po 1935 roku. W 1938 roku skupiała w swoich szeregach zarówno Niemców jak i Polaków. Prasa leszczyńska sugerowała, że za szpiegostwem i dywersją stoją strażacy mniejszości niemieckiej. Rzekomo pod przykrywką ćwiczeń strażackich mieli oni prowadzić jakieś nielegalne zbiórki pieniędzy i agitować ludność do popierania "niemieckich spraw" Naczelnik Szelejewski odpierał zarzuty stawiane mu przez prasę, tłumacząc że w szeregach Ochotniczej Straży Pożarnej w Piotrowicach służy 18 Niemców i 15 Polaków i że nie ma on wpływu na to czym jego podopieczni zajmują się w wolnym czasie. Zapewniał, że wszystkie ćwiczenia tutejszych strażaków organizowane są w sposób legalny. 

Wydaje mi się, że Brunon Beissert z Piotrowic został doceniony przez nową władze niemiecką po 1 września 1939 roku. W Archiwum Państwowym w Lesznie znalazłem teczkę z 1941 roku, z opisu której wynika, że zawiera materiały dotyczące Brunona Beisserta z Piotrowic, tutejszego "wachtmeister" a więc posterunkowego niemieckiej policji. 

Brunon Beissert miał syna Brunona ur. w 1916 roku w Piotrowicach, który zginął w Estonii, służąc w batalionie inżynieryjnym.


Źródła: 

1. Głos Leszczyński numer z dnia 13.07.1938 r.

2. Głos Leszczyński numer z dnia 19.07.1938 r.

3. Publikacja "Rok 1939 w południowo-zachodniej Wielkopolsce" Eugeniusz Śliwiński

4. https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/




wtorek, 16 lipca 2024

Chłopski sąd w gromadzie Niechłód lata 50te XX w.

 WSTĘP


W 1951 roku weszły w życie przepisy, które gminnym a od 1954 roku gromadzkim radom narodowym dawały ogromną władzę w karaniu pospolitych przestępstw z pominięciem istniejącego przecież systemem wymiaru sprawiedliwości. Była to ustawa z 15 grudnia 1951 roku o orzecznictwie karno-administracyjnym, która szybko stała się narzędziem w ręku komunistycznych władz państwowych, za pomocą którego rozprawiano się z krnąbrnymi mieszkańcami wsi. Była w szczególności skierowana przeciwko chłopom niewywiązujących się z obowiązkowych dostaw plonów i zwierzyny gospodarskiej. Przy gromadzkich radach narodowych powstawały kolegia orzekające złożone z członków lokalnej społeczności. Kolegia decydowały i karały karą grzywny lub tzw. pracą poprawczą tych spośród mieszkańców, którzy dopuszczali się pijaństwa, chuligaństwa, kradzieży itp.  Orzekanie odbywało się poza sądami. Kolegia mogły wymierzyć karę grzywny w wysokości do 3000 złotych za jednostkowy czyn polegający np. na niewykonaniu dostawy w wyznaczonym terminie, podczas gdy przeciętne wynagrodzenie w 1952 r. kształtowało się na poziomie 652 zł. Szablonowe podejście składów orzekających do wymierzania kar prowadziło nierzadko do osobistych tragedii, w wyniku skazywania chłopów wbrew okolicznościom sprawy lub wydawano orzeczenia niewspółmierne do szkodliwości społecznej czynu i stopnia zawinienia sprawcy. Ofiarami takiej postawy kolegiów padali często chłopi mało i średniorolni, którzy z przyczyn obiektywnych nie mogli wykonać dostaw.  

Kolegium Orzekające działało również przy Gromadzkiej Radzie Narodowej w Niechłodzie. Jedno z nich powołano w Wigilię (!) 24 grudnia 1955 roku.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Fragment sprawozdania z pierwszego roku działalności kolegium orzekającego przy Gromadzkiej Radzie Narodowej w Niechłodzie (pisownia oryginalna):

 

Fragment uchwały o powołaniu nowego składu kolegium orzekajacego przy GRN w Niechłodzie 1957 r

 Obywatele Radni!

[...] W pierwszym roku swej działalności Kolegium Orzekające przy Gromadzkiej Radzie Narodowej rozpatrzyło 78 spraw i to:

- z pijaństwem i chuligaństwa         - 11 spraw

- z ewidencji ludności                  - 5 spraw

- z rolnictwa                           - 45 spraw

- z wykroczeń przeciw przepisom     - 10 spraw

- z kradzieży                           - 1 sprawa

- z praw o wykroczeniach              - 4 sprawy

- z rybołówstwa                        - 2 sprawy

Jak wynika z przedstawionych cyfr to najwięcej wykroczeń było z zakresu rolnictwa.Na wykroczenia z zakresu rolnictwa składają się sprawy za szkody polne oraz za niebranie udziału w poszukiwaniu stonki ziemniaczanej. Ogółem w roku 1955 rozpatrzono 36 spraw za niebranie udziału w lustracji stonki ziemniaczanej, z których 15 osób zostało uniewinnionych oraz 4 sprawy umorzono. Doniesienia za niebranie udziału w poszukiwaniu stonki ziemniaczanej wpływały masowo, a gdy przyszło do rozprawy to brak było konkretnych zeznań świadków i to była niewłaściwa robota, ponieważ cała masa ludzi traciła niepotrzebnie czas i gdy przyszło do rozprawy to trzeba było postępowania umarzać i to było utrudnieniem pracy Kolegium. Kolegium podchodziło do spraw rzeczowo i kierowało się w swej pracy zgodnie z odnośnym zarządzeniem. Brało również pod uwagę stan materialny i rodzinny obwinionego. Pomimo to, że członkowie starali się podejść do sprawy jak wnikliwiej to jednak popełniło jeszcze szereg błędów w swej pracy. 

Najsurowiej członkowie podchodzili do spraw z pijaństwa i chuligaństwa. W tych przypadkach zostały wymierzone najsurowsze kary. Wszystkie grzywny nałożone przez kolegium zostały ściągnięte czy to w drodze dobrowolnej czy też przez egzekucje. W roku 1955 nie było żadnych odwołań od decyzji Kolegium przy Gromadzkiej Radzie Narodowej. 

W drugim roku swej działalności tj w roku 1956 Kolegium przy Gromadzkiej Radzie Narodowej w Niechłodzie rozpatrzyło ogółem 25 spraw i to:

- z chuligaństwa i pijaństwa  - 3

- z ewidencji ludności         - 1

- z rolnictwa                 - 13

- z kradzieży                 - 5

- z wykroczeń przeciwko przepisom pożarowym      - 2

- z wykroczeń przeciwko przepisom porządkowym     -1


W roku 1956 zaniechano w jednym wypadku wszczęcia postępowania w drodze amnestii. 

Na wydanych 25 orzeczeń w dwóch wypadkach zostały złożone odwołania do Kolegium przy Powiatowej Radzie Narodowej w Lesznie i zostały [...] wydane decyzje uniewinniające. W dwóch wypadkach nie została wykonana praca poprawcza a sprawy zostały skierowane do sądu. W jednym przypadku została już zastosowana kara aresztu.

Obywatele Radni!

Najaktywniejszym członkiem Kolegium dotychczas był obywatel Matuszczak Franciszek ze Zbarzewa, członek Gromadzkiej Rady Narodowej. [...]

Obywatele Radni! Na dzisiejszej Sesji należy się nam zastanowić kogo należy powołać w skład nowego Kolegium, ponieważ winni wejść ludzie cieszący się zaufaniem w gromadzie, znający się na praworządności  i ludzie podchodzący do spraw z całą sumiennością. 

Koniec sprawozdania. 




Źródło: Archiwum Państwowe w Lesznie



 

środa, 10 lipca 2024

Piotrowice. Czas na podsumowanie

 

Poniżej zamieściłem linki do wszystkich (mam nadzieję) postów dotyczących wsi Piotrowice, jej dawnych mieszkańców i nie tylko.

Zdjęcie z rodzinnego albumu Dobrowolskich z Piotrowic. Lata 40-50 XX w


 

  1. O stowarzyszeniu kołowców w Piotrowicach i Trzebinach
  2. Czasy PRL. Posiedzenie Gromadzkiej Rady Narodowej w sprawie dostaw obowiązkowych przez rolników z Piotrowic 
  3. Czasy PRL. Walka ze stonką ziemniaczaną w Piotrowicach w latach 50 tych XX w. 
  4. Czasy PRL. Posiedzenie Gromadzkiej Rady Narodowej. 1957 r.
  5. Czasy PRL. Posiedzenie Gromadzkiej Rady Narodowej. Problem z zaopatrzeniem sklepów 1959 r. 
  6. Czasy PRL. Zebranie wiejskie w Piotrowicach 1956 r. 
  7. Czasy PRL. Posiedzenie Gromadzkiej Rady Narodowej. Prostowanie drogi przy gorzelni w Zbarzewie. 1957 r. 
  8. Czasy PRL. Kolegia orzekające w gromadzie Niechłód lata 50 XX w
  9. Uroczystości 3 Majowe i odsłonięcie kapliczki we wsi 1938 rok
  10.  Uroczystości 3 Majowe w Piotrowicach 1923 r.
  11. Uroczyste otwarcie nowej drogi z Piotrowic do Święciechowy 1937 rok 
  12. Historia szkoły w Piotrowicach cz. 1
  13.  Historia szkoły w Piotrowicach cz. 2
  14.  Historia szkoły w Piotrowicach w pigułce
  15.  Kronika szkoły w Piotrowicach
  16. Podpisy uczniów szkoły w Piotrowicach 1926 r. 
  17.  O dawnej mieszkance Piotrowic Kazimierze Dobrowolskiej
  18.  Protokoły Gromadzkiej Rady Narodowej w Niechłodzie dotyczące Piotrowic. Wizyta w Archiwum Państwowym w Lesznie
  19.  Trudne chwile w rodzinie Hudzików po wyzwoleniu 1945 r.. 
  20.  Śmierć Marcina Chudzika 1945 r.
  21.  Młyn w Piotrowicach. Niemy świadek historii wsi cz. 1.
  22.  Młyn w Piotrowicach. Niemy świadek historii wsi cz. 2
  23. Dokumenty archiwalne Ludwika Hudzika. Moja wizyta w Archiwum Państwowym w Lesznie. 
  24. Ślub Ludwika Hudzika i Anny Bednarczyk 1947 r 
  25. Wspomnienia Anny Hudzik cz. 1 
  26. Wspomnienia Anny Hudzik cz. 2 
  27. Wspomnienia Anny Hudzik cz. 3 
  28.  Wspomnienia Anny Hudzik cz. 4
  29. Wspomnienia Anny Hudzik cz. 5 
  30. Ludwik Hudzik praca w GRN i PKP
  31. Ludwik Hudzik strażnik ochrony kolei 
  32.  "Tydzień dziecka" w Piotrowicach 1938 r.
  33. Piotrowice w moich wspomnieniach. Strych mojego dziadka 
  34.  88 urodziny Anny Hudzik. Moje wspomnienia z dzieciństwa.
  35.  Oświata w gromadzie Niechłód oczami Ludwika Hudzika. Lata 50 XX w.
  36. Oświata w gromadzie Niechłód oczami Ludwika Hudzika. Lata 50 XX w cz. 2 
  37. Elektryfikacja wsi Piotrowice i Dłużyna. Lata 50 te XX w. 
  38. Młodzi mieszkańcy Piotrowic: Feliks i Anfdrzej Zakręt
  39. Wojenne losy mieszkańca Piotrowic Andrzeja Zakręta. 
  40.  O siostrach mojego pradziadka Marcina Chudzika
  41.  Rodzina Hudzików z Mielcuch
  42. Wspomnienie o prof. Henryku Hudziku 
  43.  Zagadka Stanisławy Zakręt rozwiązana

wtorek, 25 czerwca 2024

Czesław Bednarczyk sprzedaje łąki na KOZINACH

 

Polska pisarka i poetka ludowa Marianna Dudek Maćkowiak w swojej książce pt. „Bukówiec Górny– moja mała ojczyzna” wspomina lata 20 XX w:

Rodzice gospodarzyli na 50 morgach, rozłożonych w 6 miejscach. Największe pole, o powierzchni 15 mórg, znajdowało się na tak zwanych „lendach", tuż przy torach kolejowych. Było to pole matki, odziedziczone w spadku po zmarłym mężu Pawle. Ojciec (Nikodem Dudek) wniósł do tego 10 mórg ciągnących się od drogi poprzecznej do drogi Machcińskiej. To pole było własnością pierwszej żony ojca Franciszki z domu Białas. Nie mieli dzieci, a Franciszka zmarła w 1918 roku na grypę hiszpańską, w czasie gdy ojciec był jeszcze na wojnie. Za pieniądze, jakie uzyskał po sprzedaży żoninego domu, ojciec dokupił do gospodarstwa 6 mórg ziemi, które graniczyło z jego polem. Kupił też od Bednarczyka z Dłużyny 5 mórg łąki na Kozinach za Charbielinem”

Postanowiłem iść tym tropem ponieważ p. Marianna Dudek – Maćkowiak przywołała mojego pradziadka Czesława Bednarczyka. Innych gospodarzy o tym nazwisku w tym czasie w Dłużynie nie było.

 A więc było to tak….

 .................................................................................................................................................

W dniu 19 maja 1926 roku do kancelarii notarialnej dr. Tadeusza Soleckiego w Śmiglu przybyli:

 1.  Pan Czesław Bednarczyk , ślusarz i rolnik z Dłużyny

2.  2. Pani Marianna Bednarczyk z domu Kędziora, żona Czesława Bednarczyka

3.  3. Pan Nikodem Dudek, gospodarz z Bukówca Górnego powiat Leszno.

Panowie Czesław Bednarczyk i Nikodem Dudek potwierdzili swoją tożsamość dokumentami opatrzonymi w fotografie, natomiast Pani Marianna Bednarczyk złożyła do wglądu odpis z umowy z dnia 19 października 1911 roku na podstawie której została właścicielką nieruchomości w Dłużynie pod numerem 24 b. Stwierdzono, że Czesław i Marianna Bednarczykowie są współwłaścicielami nieruchomości należących do adresu nr 24 b w Dłużynie ze względu na ustanowioną wspólność majątkową. Do owej wspólności majątkowej wchodzi między innymi łąka oznaczona katastralnie nr parceli 222/112 Bucz.

 

Kontrakt Kupna – sprzedaży

 

Par. 1

Czesław i Marianna Bednarczyk sprzedają Nikodemowi Dudkowi część parceli nr 222/112 to jest 5 i ½ morgi łąki. Sprzedana część łąki położona jest między dwoma kanałami i graniczy z łąką Józefa Nitschego zaś z czwartej strony graniczyć będzie z pozostałością części łąki sprzedających i ma popularną nazwę „KOZINY”

 Par. 2

 Cena kupna została umówioną na 3000 złotych za jedną morgę to jest razem 1650 złotych. Z powyższej kwoty zostało już zapłacone 850 zł co sprzedający kwitując przyznają. Reszta ceny zostanie zapłaconą do dnia 1 października 1926 roku i to bez odsetek. W razie spadku wartości złotego zobowiązuje się kupujący zapłacić jako resztę ceny kupna 80 cetnarów żyta. (przyp: 1 cetnar to około 50 kg) […]

 Par. 3

Łąkę sprzedaje się bez ciężarów. Kupującemu znane są obciążenia wpisane w księdze gruntowej i przyjmuje do wiadomości, że ciężary te będą nadal obciążały kupioną łąkę aż do zupełnego ich wykreślenia. Sprzedający oświadczają i zapewniają, że wymiernik Jan Stachowski (przyp: dziadek Marianny Bednarczyk)  już nie żyje i ze hipoteka dla Banku Ludowego w Śmiglu została już spłaconą i ze wykreślenie tych ciężarów niebawem nastąpi. Natomiast rentę dla Jakuba Kędziory (przyp: ojciec Marianny) i wymiar dla Apoloni Kędziory (przyp: matka Marianny) zobowiązują się sprzedający sami wydawać z własnych środków bez jakiejkolwiek pretensji do kupującego i wykreślić powyższe obciążenia po śmierci tych uprawnionych)

 Par. 4

Oddanie łąki na rzecz kupujących już nastąpiło, korzyści i ciężary związane z nabytą łąką przechodzą na kupującego z dniem oddania. […] Sprzedający udzielają kupującemu plenipotencji do przewłaszczenia sobie samemu nabytej łąki z prawem substytucji. Plenipotencja ta nie gaśnie ze śmiercią psprzedających.

 Par. 5

Koszta i opłatę stemplową niniejszego kontraktu oraz koszta pomiaru ponosi kupujący. […]

Protokół powyższy został jawiącym się przez notariusza przeczytany, przez jawiących się przyjęty i przez nich własnoręcznie jak następuje podpisany.

 

Podpis Czesław Bednarczyk

Podpis Marianna Bednarczykowa z domu Kędziora

Podpis Nikodem Dudek

Podpis Dr. Tadeusz Solecki notariusz

 

Fragment  ostatniej strony aktu notarialnego kupna -sprzedaży przez Bednarczyka łąki na "Kozinach" 1926 r.