Mój dziadek Ludwik Hudzik /1927-1988/ niemal całe swoje życie mieszkał w Piotrowicach. Urodził się w 4 sierpnia 1927 roku w Gołanicach. Nie mógł więc być naocznym świadkiem wydarzeń, o których opowiem, a które miały miejsce pewnego mroźnego lutowego dnia, w 1927 roku, na drodze pomiędzy Krzyckiem Małym a Gołanicami. W domu Marcina Chudzika dyskutowano o tych wydarzeniach przez cały 1927 rok. Nie dało się o nich zapomnieć, bo żyła nimi niemal cała II Rzeczypospolita. O Krzycku rozpisywała się prasa nie tylko lokalna ale i ogólnokrajowa. Najwięcej powodów do zmartwień miała jednak Stanisława Chudzik z Zakrętów.
No dobrze, napięcie urosło jak u Wołoszańskiego. Czas więc na konkrety. Przede wszystkim trzeba sobie jasno powiedzieć, że kiedy Marcin Chudzik wraz z nowopoślubioną Stanisławą Zakręt wyjeżdżali wiosną 1919 roku z Mielcuch do Krzycka Małego - bynajmniej nie byli sami. Towarzyszyli im krewni Stanisławy. Wśród nich byli na pewno Władysław Zakręt z żoną Józefą z Jeziornych oraz Bronisław Zakręt. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić kim był Władysław dla mojej prababki Stanisławy. W drzewie genealogicznym Zakrętów mam blisko 70 osób ale wśród nich nie występuje nikt o imieniu Władysław. Podejrzewam jednak, że musiał być dla Stanisławy kuzynem. Władysława i Józefę Zakręt spotkało w Krzycku nieszczęście. W październiku 1919 roku urodził im się syn Staś. Chłopiec umarł w 5 dniu swojego życia. Idźmy dalej, do Bronka Zakręta. Z nim też jest kłopot. Choć nie dysponuję na to żadnym dowodem, to jestem niemal pewny, że Bronisław był młodszym bratem Stanisławy. Jeśli tak to urodził się w Mielcuchach w 1909 roku z ojca Szczepana i matki Zofii z Jabłońskich. I to właśnie on odegrał istotną, choć nie chwalebną rolę w wydarzeniach w Krzycku Małym owego lutowego dnia w 1927 roku.
Bronisław Zakręt jako osiemnastoletni chłopak był członkiem młodzieżowej paramilitarnej organizacji o nazwie Związek Strzelecki. Organizację tą zwano również "Strzelcem". Związek ten zrzeszał pozaszkolną, przedpoborową młodzież, głównie wiejską i rzemieślniczą. Prowadził działalność w zakresie wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego. Podlegał Ministerstwu Spraw Wojskowych. Należał do Polskich Związków Sportowych. Był ściśle związany z obozem Józefa Piłsudskiego. We wsiach Krzycko Małe, Gołanice i Grotniki działała wówczas inna organizacja młodzieżowa o nazwie Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół". Skupiała ona młodzież chcącą doskonalić sprawność i tężyznę fizyczną oraz przygotowywała młodych ludzi do służby wojskowej na wypadek agresji obcego mocarstwa. Dodać trzeba, że obie te organizacje konkurowały ze sobą na tle inaczej pojmowanego patriotyzmu. To konkurowanie nierzadko przyjmowało formy drastycznych zachować i występków kryminalnych. Nie inaczej było owego 2 lutego 1927 roku na drodze między Krzyckiem Małym a Gołanicami.
Podoficer 55 pułku piechoty stacjonującego w Lesznie niejaki plut. Nowak zarządził na ten dzień ćwiczenia z młodzieżą zrzeszoną w Związku Gimnastycznym Sokół. Na to szkolenie zgłosiło się 54 młodych mężczyzn z Gołanic, Krzycka oraz Grotnik. Głównym zajęciem dla szkolonych miał być 15 km marsz połączony z ćwiczeniami gimnastycznymi oraz nauka nacierania siłami plutonu. Młodym mężczyznom wydano 20 karabinów i rozpoczęto intensywne szkolenie. Około godz. 16.00 wspomniany Nowak zarządził w ogrodach majątku gołanickiego krótką przerwę, po której ogłosił wymarsz w kierunku Krzycka Małego. Tuż przed Krzyckiem, niedaleko tutejszej gorzelni wystąpił na drogę niejaki Cukierski, mieszkaniec Gołanic. Stanął w lekkim rozkroku, z groźną miną, trzymając w uniesionej prawej ręce nóż a w drugiej długi drąg. Cukierski zażądał od plut. Nowaka wylegitymowania się i okazania dokumentów zezwalających na szkolenie z bronią. Kiedy Nowak kategorycznie odmówił, Cukierski rzucił się na niego. W tym samym momencie na tylne szeregi "Sokołów" ruszyli jacyś mężczyźni gramoląc się z pobliskich rowów i krzaków. Szybko stało się jasne, że byli to "Strzelcy"a wśród nich nasz Bronisław Zakręt. Rozgorzała walka. Wśród okrzyków: "Stój!", "Bij!", "Wal!", "Goń!" padali pierwsi ranni z porozbijanymi głowami, krwawiącymi nogami i rękoma. Przestraszeni członkowie "Sokoła" rozpierzchli się po okolicy, ratując swoje zdrowie i życie. Za nimi z pogardą w głosie i nienawiścią na twarzach ruszyli "Strzelcy". Do bijących się mężczyzn wkrótce dołączyli inni mieszkańcy Krzycka Małego. Wśród nich nie brakowało nawet dzieci, które występowały raczej w roli oglądających to żałosne przedstawienie, zgotowane przez dorosłych. W międzyczasie ktoś zawiadomił Policję Państwową we Włoszakowicach i Lesznie. Policjanci przybyli ok godz. 19.00 ale walka dobiegała już końca. Policjanci stwierdzili brak kilku karabinów, które nie wiadomo jakim cudem wkrótce się odnalazły ale w domach kilku krzyckich gospodarzy.
W ciągu kilku dni wyłapano sprawców tego bandyckiego napadu. Najbardziej krewkich umieszczono w areszcie tymczasowym w Rawiczu. Proces sądowy ruszył pełną parą i trwał kilka miesięcy. Na ławie oskarżonych przed sądem leszczyńskim zasiadło 15 mężczyzn a wśród nich Bronisław Zakręt. Rozprawę szeroko komentowano. Pasjonowali się nią czytelnicy różnej prasy z terenu całej Rzerzypospolitej. Aż wreszcie 8 października 1927 roku zapadł wyrok. Prokurator publiczny dr. Lauterer stwierdził w mowie końcowej, że podłożem zajścia był antagonizm pomiędzy stowarzyszeniami. Prokurator omówił rolę poszczególnych oskarżonych w świetle faktów i stwierdził, że napad był od dawna planowany. Sąd skazał sprawców "wydarzeń krzyckich" na wyroki:
Opracowałem na podstawie zeznania plut. Nowaka przed sądem w Lesznie. Materiały pochodzą z miesięcznika "Myśl Niepodległa" rok 1927
Bronisław Zakręt jako osiemnastoletni chłopak był członkiem młodzieżowej paramilitarnej organizacji o nazwie Związek Strzelecki. Organizację tą zwano również "Strzelcem". Związek ten zrzeszał pozaszkolną, przedpoborową młodzież, głównie wiejską i rzemieślniczą. Prowadził działalność w zakresie wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego. Podlegał Ministerstwu Spraw Wojskowych. Należał do Polskich Związków Sportowych. Był ściśle związany z obozem Józefa Piłsudskiego. We wsiach Krzycko Małe, Gołanice i Grotniki działała wówczas inna organizacja młodzieżowa o nazwie Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół". Skupiała ona młodzież chcącą doskonalić sprawność i tężyznę fizyczną oraz przygotowywała młodych ludzi do służby wojskowej na wypadek agresji obcego mocarstwa. Dodać trzeba, że obie te organizacje konkurowały ze sobą na tle inaczej pojmowanego patriotyzmu. To konkurowanie nierzadko przyjmowało formy drastycznych zachować i występków kryminalnych. Nie inaczej było owego 2 lutego 1927 roku na drodze między Krzyckiem Małym a Gołanicami.
Podoficer 55 pułku piechoty stacjonującego w Lesznie niejaki plut. Nowak zarządził na ten dzień ćwiczenia z młodzieżą zrzeszoną w Związku Gimnastycznym Sokół. Na to szkolenie zgłosiło się 54 młodych mężczyzn z Gołanic, Krzycka oraz Grotnik. Głównym zajęciem dla szkolonych miał być 15 km marsz połączony z ćwiczeniami gimnastycznymi oraz nauka nacierania siłami plutonu. Młodym mężczyznom wydano 20 karabinów i rozpoczęto intensywne szkolenie. Około godz. 16.00 wspomniany Nowak zarządził w ogrodach majątku gołanickiego krótką przerwę, po której ogłosił wymarsz w kierunku Krzycka Małego. Tuż przed Krzyckiem, niedaleko tutejszej gorzelni wystąpił na drogę niejaki Cukierski, mieszkaniec Gołanic. Stanął w lekkim rozkroku, z groźną miną, trzymając w uniesionej prawej ręce nóż a w drugiej długi drąg. Cukierski zażądał od plut. Nowaka wylegitymowania się i okazania dokumentów zezwalających na szkolenie z bronią. Kiedy Nowak kategorycznie odmówił, Cukierski rzucił się na niego. W tym samym momencie na tylne szeregi "Sokołów" ruszyli jacyś mężczyźni gramoląc się z pobliskich rowów i krzaków. Szybko stało się jasne, że byli to "Strzelcy"a wśród nich nasz Bronisław Zakręt. Rozgorzała walka. Wśród okrzyków: "Stój!", "Bij!", "Wal!", "Goń!" padali pierwsi ranni z porozbijanymi głowami, krwawiącymi nogami i rękoma. Przestraszeni członkowie "Sokoła" rozpierzchli się po okolicy, ratując swoje zdrowie i życie. Za nimi z pogardą w głosie i nienawiścią na twarzach ruszyli "Strzelcy". Do bijących się mężczyzn wkrótce dołączyli inni mieszkańcy Krzycka Małego. Wśród nich nie brakowało nawet dzieci, które występowały raczej w roli oglądających to żałosne przedstawienie, zgotowane przez dorosłych. W międzyczasie ktoś zawiadomił Policję Państwową we Włoszakowicach i Lesznie. Policjanci przybyli ok godz. 19.00 ale walka dobiegała już końca. Policjanci stwierdzili brak kilku karabinów, które nie wiadomo jakim cudem wkrótce się odnalazły ale w domach kilku krzyckich gospodarzy.
W ciągu kilku dni wyłapano sprawców tego bandyckiego napadu. Najbardziej krewkich umieszczono w areszcie tymczasowym w Rawiczu. Proces sądowy ruszył pełną parą i trwał kilka miesięcy. Na ławie oskarżonych przed sądem leszczyńskim zasiadło 15 mężczyzn a wśród nich Bronisław Zakręt. Rozprawę szeroko komentowano. Pasjonowali się nią czytelnicy różnej prasy z terenu całej Rzerzypospolitej. Aż wreszcie 8 października 1927 roku zapadł wyrok. Prokurator publiczny dr. Lauterer stwierdził w mowie końcowej, że podłożem zajścia był antagonizm pomiędzy stowarzyszeniami. Prokurator omówił rolę poszczególnych oskarżonych w świetle faktów i stwierdził, że napad był od dawna planowany. Sąd skazał sprawców "wydarzeń krzyckich" na wyroki:
- Jan Cukierski - rok ciężkiego więzienia
- Roman Bartkowiak - 14 miesięcy ciężkiego więzienia
- Franciszek Wrotyński - rok ciężkiego więzienia
- Roman Bartkowiak- 3 miesiące więzienia
- Maksymilian Bartkowiak - 7 miesięcy więzienia
- Antoni Wojtkowiak - 3 miesiące więzienia
- Bronisław Zakręt - tydzień więzienia
- Marceli Cieślawski - 3 miesiące więzienia
- Stefan Wojtkowiak - 8 miesięcy więzienia
- Antoni Stanisławski - 6 miesięcy więzienia
- Feliks Kunikowski - 6 miesięcy więzienia
- Józef Karolczak - 1 miesiąc więzienia
- Jan Michalski - 6 miesięcy więzienia
- Michał Górniak - 6 miesięcy więzienia
- Wawrzyniec Górniak - 3 dni więzienia.
Opracowałem na podstawie zeznania plut. Nowaka przed sądem w Lesznie. Materiały pochodzą z miesięcznika "Myśl Niepodległa" rok 1927