Strony

poniedziałek, 29 września 2014

Józef Kańciak vel Chudzik

Postanowiłem powrócić do dawno nie czytanych aktów USC z parafii Brodnia. Moją uwage przykuły najdawniejsze dokumenty dotyczące Chudzików zamieszkałych w miejscowościach Dzierzązna oraz Glinno. Przypomnę, że te dwie sąsiadujące ze sobą wsie są kolebką rodziny Chudzików. W Dzierząznej w drugiej połowie XVIII w mieszkali rodzice najstarszego znanego mi przodka Józefa Chudzika /1756 - 1836/. Niestety nie potrafię nazwać ich z imienia i nazwiska, lecz z pewnością parali się rolą jako chłopi pańszczyźniani. 



W tym samym czasie w oddalonym o kilka kilometrów Glinnie swój żywot wiedli Jan Kańciak vel Chudzik z małżonką Marianną z domu Szewcówną. Usilnie próbowałem połączyć te dwie rodziny jakąś wspólną gałęzią ale jak dotąd mi się to nie udało. Nie mam jednak żadnych wątpliwości, że te dwie rodziny były ze sobą blisko spokrewnione. Przyjmuję niemal za pewnik, że Jan Kańciak vel Chudzik miał brata, który w Dzierząznej zapoczątkował ród moich bezpośrednich przodków Józefa i Jadwigi.


I tu pojawia się ciekawostka, o której chciałbym kilka zdań napisać. Na pewno zauważyłeś Czytelniku, że przy nazwisku Jana i Marianny z Glinna pojawił sie tajemniczy składnik "Kanciak vel Chudzik" Przyznaję, że aby zrozumieć o co tu chodzi z tym dziwnym nazwiskowym tworem, posiłkowałem się literaturą traktującą o genealogii oraz słownikiem języka polskiego. I tak według tego ostatniego:

vel «albo, czyli – słowo używane przy zestawieniu określeń synonimicznych lub dwu nazwisk tej samej osoby, np. Bolesław Prus vel Aleksander Głowacki » 

I stała się jasność....choć nie koniecznie, bo co to może mieć wspólnego z Chudzikami? Okazuje się, że powodów dla których rodzina Jana Kańciaka z Glinna używała zamiennie nazwiska Chudzik mogło być kilka.

Po pierwsze primo: wiek XVIII był okresem, w którym ciągle jeszcze kształtowały się nazwiska chłopskie. Być może było tak, że moi najwcześniejsi przodkowie nosili dwa nazwiska Kańciak i Chudzik.  Nie można tego wykluczyć. Z jakiegoś powodu, którego z pewnością już nie poznamy, od któregoś momentu na stałe przylgnęło nazwisko "Chudzik" a to brzmiące "Kańciak" popadło w zapomnienie. To tłumaczyłoby fakt, że nazwisko "Kańciak" prawie nie występowało w gminie Brodnia w następnych dziesięcioleciach.

Po drugie primo:  w owym czasie nieślubne dziecko, z czasem zmieniało nazwisko na nazwisko ojca lub ojczyma. Gdyby tak było w naszym przypadku, to być może ojcem Jana Kańciaka nie był Kańciak ale któryś z Chudzików, i to właścnie po nim Jan przyjął drugie nazwisko. Nazwisko Kańciak nosiła matka.

Po trzecie primo: Jan Kańciak mógł kupić gospodarstwo po jakimś Chudziku i po nim przyjąć drugie nazwisko. Takie dziwne przypadki też miały miejsce.

Po czwarte primo: Jan Kańciak z jakiegoś osobistego powodu postanowił zmienić nazwisko bo np. :"Kańciak" źle się kojarzyło, było obraźliwe lub ośmieszające. Wersja chyba mało prawdopodobna.

Poniżej zamieściłem akt zgonu Józefa Kańciaka vel Chudzika, który zmarł w Dzierząznej 12 kwietnia 1847 roku w wieku 60 lat. Ksiądz spisujący akt przedstawił Józefa jako bardzo ubogiego żebraka, syn Jana i Marianny Kańciaków vel Chudzików. Śmierć Józefa Kańciaka zgłosił Paweł Chudzik, zapewne bliski krewny. Być może mój imiennik był synem Józefa i Jadwigi Chudzików, przedstawionych w pierwszym diagramie.
 

Moje wywody na temat Chudzików z drugiej połowy XVIII w nie są poparte dostateczna ilością materiałów źródłowych. W samych dokumentach urządu stanu cywilnego kryje się mnóstwo błędów. Błędy te głównie dotyczą wieku występujących w nich osób. Dla księdza pełniącego zarazem obowiązki urzędnika USC nie było tak naprawdę iststne czy zmarła osoba miała 80 lat czy tylko 60. Stąd późniejsze trudności we właściwym przyporządkowaniu takiej osoby do konkretnej rodziny.




niedziela, 21 września 2014

Dla honoru organizacji...cz1.

Gmach Biblioteki Uniwersyteckiej przy ul. Ratajczaka w Poznaniu przedstawia się naprawdę okazale. Budynek jednej z największych w Polsce bibliotek akademickich oddano do użytku pod pruskim panowaniem w 1902 roku. Jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej zdołano zgromadzić tu ponad 500 000 woluminów. Dzisiaj na jej pułkach zalega ponad 5000000 książek o tematyce humanistycznej i społecznej. Nie ma tu więc czego szukać student fizyki, chemik czy przyszły inżynier mechatroniki. Ale ja mógłbym tu wdepnąć, choć na 3 godziny aby podążać w dalszy odcinek mojej podróży genealogicznej. Któregoś dnia korzystając ze sposobności wcześniejszego zakończenia pracy, stanąłem przed olbrzymimi, drewnianymi drzwiami owego gmaszyska. Moim celem było zapoznanie się z historią aktywności społecznej Bednarczyków z z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Niestety nie ma zbyt wiele dokumentów na ten temat. Podstawowym dla mnie źródłem wiedzy, z którego mógłbym czerpać powinny być osobiste notatki i zdjęcia gromadzone celowo dla potomnych przez Czesława Bednarczyka. Niestety nie są, ponieważ gro tych cennych dla rodziny pamiątek zaginęła, obawiam się - bezpowrotnie. Pozostają więc biblioteki, archiwa oraz Internet. 

Gmach poznańskiej Biblioteki Uniwersyteckiej
W czytelni zbiorów specjalnych przeglądałem bardzo interesującą pozycję pt. "Kronika parafii Św. Jakuba w Dłużynie do 1945 roku oraz dawnej parafii w Charbielinie". Autorem tego opracowania jest ksiądz kanonik Leszek Grzelak, obecny proboszcz parafii dłużyńskiej. Wypada mi w tym miejscu stwierdzić, że spod pióra ks. Leszka Grzelaka wyszło wiele artykułów o tematyce historycznej, dotyczącej przede wszystkim zawiłych losów wsi Dłużyna oraz jej mieszkańców. Dzięki przychylności ks. Grzelaka poznałem szczegóły zawarcia związku małżeńskiego pomiędzy Czesławem Bednarczykiem a Marianną z Kędziorów /30 stycznia 1911 r/.

W okresie międzywojennym w Dłużynie działało wiele organizacji, których głównym zadaniem było patriotyczne, kulturalne oraz społeczne aktywizowanie mieszkańców. Różnego rodzaju związki działające w tym czasie skupiały w swoich szeregach przede wszystkim katolików. Do najprężniej działających trzeba zaliczyć Kółko Rolnicze, które zostało powtórnie założone 20 września 1908 roku /pierwsze kółko rolnicze w Dłużynie powstało w 1866 roku/. Inicjatorem jego powstania był ksiądz proboszcz Felicjan Rybicki a aktywnie pomagali mu w tym hr. Czarnecki z Siekowa i ksiądz Wiktor Mojzykiewicz z Przemętu.  Historia powstawania w Wielkopolsce kółek rolniczych, była związana  z historią wsi i rolnictwa, a także z historią narodu i państwa polskiego. Nie bez przyczyny więc hasłem przewodnim tej organizacji było: "Żywią i bronią" Geneza powstawania kółek rolniczych została trafnie opisana na oficjalnym portalu Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Pozwolę sobie więc na wierny cytat: 

   "...Wiek XIX dla wielu krajów europejskich było okresem bujnego rozwoju gospodarczego. Dynamicznie rozwijał się przemysł. Nowoczesność wkraczała do rolnictwa. Na mapie Europy nie było w tym czasie Polski. Los Polski zależał od woli trzech zaborców. Na polskiej wsi panowały stosunki feudalne, ucisk narodowy i społeczny. Prześladowany był tez Kościół rzymsko-katolicki. Wszystkie próby uzyskania wolności i swobód obywatelskich, w tym także możliwości zrzeszania się w stowarzyszenia zawodowe i społeczne, kończyły się na zsyłkach i masowej, wymuszonej emigracji najbardziej światłej części społeczeństwa polskiego. Sytuacja wydawała się bez wyjścia. A jednak znaleźli się tacy, którzy, z narażeniem własnego życia, podjęli się trudu odmiany losu polskiego chłopa. Byli to przedstawiciele szlachty, niektórzy spośród ziemian, pisarze i poeci, a także wielu księży w parafiach wiejskich. Oni to pierwsi uświadomili sobie, że bez włączenia włościan do realizacji głoszonych przez nich haseł wolnościowych, niemożliwe jest uzyskanie zmian w położeniu tej grupy społecznej, a w przyszłości również odzyskanie niepodległości dla Polski..."

Wieloletnim prezesem dłużyńskiego Kółka Rolniczego był również Czesław Bednarczyk a o jego aktywności na tym polu pisałem w tym miejscu. 

Kółko Rolnicze w Dłużynie organizowało spotkania między innymi w salce parafialnej, podczas których dyskutowano o nowych trendach w rolnictwie, o stosowaniu nawozów sztucznych o zasadach nowoczesnego sadownictwa i hodowli. Zapraszano prelegentów z Poznania na specjalne odczyty. Ponadto organizowano wyjazdy do wzorowo prowadzonych gospodarstw. Podczas zebrań, mieszkańcy zgłaszali zapotrzebowania na węgiel i nawozy sztuczne na następny rok. 

Kółko Rolnicze w Dłużynie ściśle współpracowało z Kołem Włościanek. Organizacja ta podejmowała pracę oświatowo - wychowawczą wśród swoich członkiń, odpowiednio do występujących w danym okresie potrzeb. Na spotkaniach wygłaszano referaty na temat ogrodnictwa, hodowli, prowadzenia gospodarstwa domowego, higieny osobistej, religii, spraw społecznych i organizacyjnych. Koło Włościanek organizowało kursy gotowania i pieczenia, żywienia i hodowli inwentarza, ogrodnictwa szycia itp. Koło Włościanek w Dłużynie  powstało 8 listopada 1919 roku a jego pierwszą prezeską została Anna Bednarczyk z domu Szudra /1886 - 1958/, żona Walentego Bednarczyka /1888 - 1916/ - brata mojego pradziadka Czesława. Spotkania członkiń odbywały się w salce parafialnej. Od początku działalności Koło Włościanek w Dłużynie bardzo prężnie działało. Organizowano wieczornice z okazji rocznic państwowych. I tak np. w dniu 23 listopada 1923 roku z inicjatywy prezeski Anny Bednarczyk odbyła się wieczornica z okazji rocznicy Powstania Wielkopolskiego a 3 lutego 1927 roku Anna Bednarczyk zorganizował dla kobiet kurs szycia. 

Kurs szycia zorganizowany przez KSMŻ. Ze zbiorów L. Michałowskiego
 Inną organizacją społeczną, która na stałe wpisała się w historię wsi Dłużyna było Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej KSMŻ. Powstało w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w 1936 roku. Organizacja ta prowadziła działalność religijną, kulturalno - oświatową, charytatywną i społeczno - patriotyczną. Hasłem przewodnim KSMŻ było: "Budujmy Polskę Chrystusową" Pierwszą prezeską dłużyńskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej była córka działającej w Kole Włościanek Anny Bednarczyk - Marta Bednarczykówna. Sekretarką nowo powstałej organizacji została Władysława Bednarczykówna, córka sołtysa wsi Czesława Bednarczyka. 

Pieczęć Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej w Dłużynie z podpisami Marty i Władysławy Bednarczyk. Źródło: Leszek Grzelak "Kronika parafii św. Jakuba w Dłużynie....."
 Wyszedłem zadowolony z czytelni zbiorów specjalnych Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu. Na schodach tego ogromnego gmachu zaczerpnąłem świeżego powietrza i uśmiechnąłem się w duchu na samą myśl o swoich przodkach z Dłużyny. Byli charyzmatyczni i obdarzeni poczuciem konieczności działania na rzecz i dla dobra miejscowej społeczności - swoich sąsiadów. To byli ludzie odpowiedni do czasów, w których przyszło im żyć. Zadziwiające jest też to, jak szybko zdobywali zaufanie innych, rdzennych mieszkańców Dłużyny. Przecież Bednarczykowie nie mieszkali w tej wsi od zawsze. Pierwsi przybyli tu ok 1900 roku z Radomicka bracia Walenty i Czesław Bednarczyk w celu pobierania nauki w zawodzie ślusarsko - kowalskim. To oni dali początek dwóm rodzinom, które na stałe zapisały się w historii tej spokojnej leszczyńskiej wsi.